Ilość wyświetleń bloga

Obserwatorzy

czwartek, 26 września 2013

wrześniowe nowości w kosmetyczce.

Hej :)

Witam Was dzisiaj bardzo serdecznie. Wrzesień już się kończy, więc na blogach zacznie się czas podsumowań.  Nie zawsze dołączam do tych zbiorowych akcji, jednak w tym miesiącu zarówno przybyło jak i odeszło ode mnie wiele produktów, także trzeba o tym napisać. Dzisiaj pokażę Wam nowości, które dołączyły do mnie we wrześniu. Nie ma tego zbyt wiele, ale zawsze coś, a zresztą ja takie posty u Was bardzo lubię,więc dzisiaj zapraszam Was na własny.


Pierwszym kosmetycznym sklepem, który odwiedziłam we wrześniu był Bath&Body Works. Na wizytę skusiłam się tylko dzięki promocji na mydełka, które uwielbiam. Do tej pory sięgałam po mydła w piance, teraz zdecydowałam się na mydła z delikatnym peelingiem. Wybór padł na zapach sicilian lemon i tuscan vineyard. W promocji 2za1 jedno mydło kosztowało 14.50zł. 


Drugim, równie dobrym powodem dla którego odwiedziłam B&BW był kupon zniżkowy - trzy miniatury za 30zł. Wiem, że i bez szczególnych kuponów ta promocja często występuje w sklepie, jednak skusiłam się!
Wybrałam dwa żele pod prysznic: o zapachu country chic i paris amour (uwielbiam ten zapach!). Do kompletu dobrałam balsam do ciała o zapachu pure paradis. 
Same letnie zapachy :)


Gdy po raz pierwszy zobaczyłam lakier Sally Hansen w kolorze 140 Rockstar pink zakochałam się w nim. Jednak moje horyzonty kosmetyczne dzięki blogowaniu zostały poszerzone i pierwsza myśl była taka "sprawdzę słocze w internecie!!". Zobaczyłam je i przepadłam, a jeszcze jak zobaczyłam ten lakier na żywo u Beaty to już wiedziałam, że muszę go mieć. Kupiłam go w Hebe za 15zł.
Kolejnym kosmetycznym zakupem było odrzucone dziecko. Kolor 5 jest jedynym dzieckiem z jesiennych nowości lovely, którego nikt nie polubił. Mnie z kolei spodobał się już przy pierwszych zdjęciach i tak znalazł się w mojej kosmetyczce. Za jedyne 6zł.


Jako fanka limitowanek z essence nie byłabym sobą gdybym nie skusiła się na jesienne nowości marki. Na razie przygarnęłam tylko szminki. Jako pierwsza wpadła mi w około 09 wear berries. Jest to kolor nietypowy, nie mój - tak było jeszcze tydzień temu. Z kolei dzisiaj to mój ulubiony kolor. Zaskoczona trwałością i dobrą jakością koloru 09 przygarnęłam, po kilku dniach, również bardziej dzienny kolor,  a mianowicie 01. Fantastycznie ożywia cerę. 
Każda z nich kosztowała 10zł.


W kwestii pielęgnacji do mojej kosmetyczki wpadły tylko trzy rzeczy. Żel do golenia marki Isana to mój faworyt już od kilku lat. Jest tani (6zł), wydajny i pięknie pachnie, a to na pewno nie jest moje ostatnie opakowanie. 
Batiste to już u mnie sprawdzona marka, a idee suchego szamponu zaczarowała mnie całkowicie. Może nie sięgam po niego zbyt często, ale gdy już sięgam to zawsze jestem zadowolona. Miniaturka przyda mi się na weekendowych rozjazdach. Kosztowała 7zł.
Krem z kwasem Bandi zauroczył mnie już po użyciu próbki. Dzięki niej zdecydowałam się na zakup pełnowymiarowego opakowania za 37zł. Towarzyszy mi on od początku września i już teraz mogę Wam powiedzieć, że takich przygód z kremem jeszcze nigdy nie miałam. 

Ostatnią nowością w kosmetyczce jest nagroda w konkursie Gosh i Ani z Bazarka Kosmetycznego. Zdecydowaną gwiazdą nagrody jest korektor BB. Mam go w odcieniu light, a najbardziej polubiłam rozświetlacz!



To już wszystkie wrześniowe nowości. Nie ma tego dużo, ale zawsze coś ;) 
Czy znacie któryś z zaprezentowanych produktów?
Z niecierpliwością czekam na Wasze posty z nowościami :)

pozdrawiam Was serdecznie!
Marta. 

poniedziałek, 23 września 2013

Walka z wypadającymi włosami - krok I, czyli zmiana szamponu.

Witam Was bardzo serdecznie!

Dacie wiarę, że już przyszła jesień? Nie ma co się czarować - jest chłodno, na chodniku są już pierwsze suche liście, parasol już na stałe trzeba nosić w torebce, a o balerinach na nogach już również powoli możemy zapomnieć. Jak nie trudno się domyślić nie jestem wielką fanką jesieni. Zdecydowanie wolę lato. Wtedy jest tak bezproblemowo i na luzie. Jesień to same problemy i nie przekonacie mnie przysłowiową "polską złotą jesienią". Przychodzi chłód i kłopoty. Również te w naszym ciele i na naszej skórze.
Pierwszym, a zarazem najbardziej dotkliwym problemem, stały się dla mnie moje włosy. Serce mi pęka gdy moja duma i chluba ląduje w odpływie.
Pierwsze niepokojące oznaki przyszyły do mnie już w sierpniu. Początkowo starałam się to traktować jako swoją paranoję, jednak z biegiem czasu było już tylko gorzej. Moje grube i gęste włosy powoli, jeden po drugim, opuszczały moją głowę.
Muszę się Wam przyznać, że przeraziłam się do tego stopnia, że zrezygnowałam z farbowania. Wiem, że być może współczesne farby nie niszczą, a podobno nawet pomagają, ale ja jestem wyznawcą starej szkoły, czyli - farba szkodzi. Ostatnie farbowanie miało miejsce 1 lipca i aktualnie moje włosy są w fazie "przetłuszczonych odrostów", czyli ciemniejsze odrosty nie wyglądają za fajnie, ale staram się zacisnąć zęby i jakoś przetrwać.
Pierwszy krokiem ratunkowym był internet, czyli rozpaczliwe poszukiwanie informacji "co zrobić z wypadaniem włosów". Pomysłów oczywiście w sieci jest co niemiara. Jako że byłam zdruzgotana podjęłam walkę na każdym możliwym polu.

Dzisiaj przekaże Wam wrażenia z pierwszego pomysłu do którego się zastosowałam, czyli zmiany szamponu. Zazwyczaj traktuję swoje włosy szamponami oczyszczającymi, z sls. Generalnie zależy mi na jak najlepszym oczyszczeniu włosów i skóry głowy. Bardzo chętnie sięgam również po szampony do wrażliwej skróry głowy, a od czasu do czasu (czyli kiedy jestem w domu rodzinnym i mam okazję ;)) sięgam po szampon przeciwłupieżowy, bo jak to mówią "strzeżonego Pan Bóg strzeże".
Teraz, jak nie trudno jest się domyślić, trzeba było sięgnąc po szampon przeciwdziałający wypadaniu włosów. Po dobrych doświadczeniach z szamponami pharmaceris wybór padł na tę markę i na skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych. 




Najczęściej spotykamy się z opiniami, że szampon nie pomoże z niczym, bo szampon ma tylko myć. Ja jednak nie podzielam tego zdania. Nie chodzi tu tylko o pomoc w wypadaniu, ale wiem po sobie, że gdy zastosuję jakikolwiek szampon nawilżający to moje włosy są przesadnie nawilżone, co w moim przypadku oznacza mniej więcej tyle co włosy przetłuszczone.


Co do samego szamponu to muszę Wam powiedzieć, że się nie rozczarowałam. Okazał się on produktem wydajnym, ponieważ towarzyszy mi od sierpnia, aż do tej pory, czyli już dwa miesiące. Włosy myję co 2-3 dni i sięgałam po niego prawie za każdym razem. Czasami tylko kusiło mnie coś innego. Aktualnie zostało mi już go zaledwie około 50ml.  Włosy zawsze myję nim dwukrotnie. Za każdym razem wystarczy kropla, aby narobić sporo piany. Na dodatek jest to dobra i mocna piana, która nie spływa. Nakładałam szampon na włosy, robiłam pianę i brałam się za mycie ciała, aby szampon mógł pobyć przez kilka chwil na skórze, a na końcu zmywałam go. Dodatkowo ma bardzo przyjemny, ale nie nachalny  zapach, który niestety nie utrzymuje się na moich włosach. Konsystencja jest rzadka, ale nie ucieka mi z dłoni podczas mycia.


Opakowanie również ma bardzo na plus, ponieważ jest przezroczyste, czyli kontrolujemy ile szamponu nam zostało. Plusem jest również charakterystyczne dla opakowań pharmaceris - wgłębienie na palec.
Cena jest wysoka jak na szampon, ponieważ kosztuje około 25zł (w moim kuponach z sp często pojawia się za 15zł). Jednak jest to produkt apteczny, co dla mnie oznacza mniej więcej tyle co bezpieczny, więc jestem skłonna zapłacić więcej. Bezpieczny, czyli nie podrażnia skóry głowy.  Moje przetłuszczające się włosy bardzo dobrze oczyszcza, nie przesusza ich, ale je przesuszyć to jest wyczyn i na razie żadnemu szamponowi się to nie udało :) . Ciekawym aspektem tego szamponu jest fakt, że nabłyszcza włosy. Zazwyczaj nabłyszczające są odżywki, a tu taki zaskok, bo nabłyszcza szampon. Włosy po wyschnięciu (moje włosy zawsze schną naturalnie) są miękkie, gładkie i błyszczące.  

Według mnie wszelkie boczne aspekty tego szamponu zostały omówione. Teraz czas przejść do meritum, czyli do działania na wypadanie.
Najważniejsze jest to, aby zostawić go przez kilka minut na włosach. "Szampon nie zadziała, bo i tak od razu do zmywamy", więc aby zobaczyć jego działanie zostawiałam go na włosach i zadziałał. Był to mój pierwszy krok w walce z wypadaniem i przez pierwsze dwa tygodnie jedyna czynność, która przeciwdziałałam wypadaniu. Ograniczył mi wypadanie, na pewno go nie zwalczył, ponieważ wciąż z nim walczę, ale na pewno wzmocnił włosy. Nie chcę, by zabrzmiało to jak banał "zwalczył wypadanie", bo nie zwalczył, ale na pewno był dobrym pierwszym krokiem w tej walce. Włosów wypadało na pewno mniej, a te które zostawały stały się piękniejsze.



Podsumowując: Serdecznie polecam Wam ten szampon. Jest to dobry i bezpieczny produkt, a wydajność zrekompensuje Wam cenę. Jest dobrym pierwszym krokiem w walce z wypadaniem włosów. Ja na pewno sięgnę po niego ponownie, nawet gdy zwalczę już wypadanie - profilaktyka też jest ważna!

W kolejnych postach, za jakiś czas, opowiem Wam o moich doświadczeniach z wcierkami, suplementami oraz piciem ziółek :) Są to jednak czynności, które wymagają czasu.

Czy znacie inne równie dobre szampony na przeciwdziałające, wspomagające walkę z wypadaniem? Jako że go kończę to szukam dla niego godnego następcy ;)

pozdrawiam Was serdecznie!
Marta.

piątek, 20 września 2013

TAG: 50 faktów o mnie

Witam Was bardzo serdecznie! :)
Dzisiaj zapraszam Was na luźną, weekendową i pewnie znienawidzoną już przez Was notkę o tytule 50 faktów o mnie :) Starałam się, żeby nie było aż tak nudno więc mam nadzieję, że fakty Wam się spodobają :)
Bez zbędnego przedłużania - poznajcie mnie! :)

1. Nauczyłam się robić balony z gumy do żucia w dniu swoich 12 urodzin.
2. Jak byłam mała to żeby zjeść gumę miętową wkładałam ją do buzi, zalewałam obficie wodą i przepłukiwałam żeby nie miała tak mocno miętowego smaku.
3. Od zawsze kochałam zwierzęta - miałam w domu jaszczurki, ślimaki, królika, chomiki..
4...i kurczaka, z którym razem z moim tatą chodziliśmy na spacery jak z psem.
5. Do czasu studniówki mój makijaż ograniczał się do tuszu. Dopiero w wakacje przed pójściem na studia zaczęłam się na poważnie interesować kosmetykami.
6. Wszystko jem warstwowo - kanapki, pizzę, batony, wafelki - WSZYSTKO. No chyba że jestem bardzo głodna.
7. Jestem gadżeciarą i się do tego przyznaję.
8. Na komunię jako jedyna lub jedna z nielicznych nie miałam sukienki "na kole", bo uważałam to za kretyństwo. Później mi to wyszło na dobre gdy jako jedyna nie miałam problemu żeby zmieścić się w ławce.
9. Moim ukochanym filmem jest Maczeta. Każdy kto choć trochę lepiej mnie zna już o tym wie. Obejrzałam go kilka razy i za każdym razem wyłapuje coś nowego. Ostatnio w te szeregi wstąpił również film Drive, ale oglądałam go tylko raz więc Maczety nie przebije :)

10. Mam zdjęcie z Backstreet Boys.

Who cares, że na tle plakatu.
11. Mam kota i psa. Kot ma 5 a pies aż 15 lat.

12. Od jakiegoś czasu cały czas mam pomalowane paznokcie. Zawsze muszą być perfect i potrafię je malować kilka razy dziennie.
13. Jestem również lakieromaniaczką. Mam spokojnie ok. 200 lakierów.
14. Uwielbiam chodzić na grzyby. Moje marzenie to facet grzybiarz i wędkarz w jednym, ale tylko od czasu do czasu! :)

15. Gdy byłam malutka i jeździłam jeszcze w wózku umiałam już znajdować grzyby krzycząc i pokazując je palcami.
16. Bardzo lubię gotować. Moja specjalność to sushi, babeczki i makarony ale umiem robić wiele innych potraw :) Już w podstawówce piekłam placek z przepisu mojej babci.

17. Miałam już chyba wszystkie kolory włosów na głowie - rudy, czarny, brązowy, jasny blond, ciemny blond...
18. Jestem uparta. Jak sobie coś umyślę to prędzej czy później muszę to mieć.
19. Od kilku lat marzę o tatuażu ale nie umiem się zebrać w sobie żeby go zrobić. Dlaczego? Bo miałam już milion pomysłów na niego :) Oto mój ostatni pomysł - EHFAR. Everything Happens For A Reason. Bardzo w to wierzę.

20. Jak byłam mała to uwielbiałam się przebierać w różne stroje i peruki. Kiedyś byłam nawet Emmą Bunton ze Spice girls. A przynajmniej tak mi się wydawało.

21. Pierwszy raz się całowałam w wieku 3 lat, przez płot :D
22. Kiedyś miałam wielką fazę na buty, wszelkie buty - na obcasach, adidasy.. na szczęście trochę mi się już w tej kwestii uspokoiło :) Ale tylko trochę :D
23. Jak byłam nastolatką to prowadziłam bloga z opowieściami. Był to blog o moich własnych wymyślonych historiach z serialu Kryminalni. Swego czasu byłam nawet dość popularna, jak na tamten czas :)
24. Wielu moich znajomych i przyjaciół poznałam dzięki internetowi. Było to w czasach prowadzenia obecnego i byłego bloga oraz w międzyczasie, kiedy bardzo mocno interesowałam się fotografią. Do tej pory mam z nimi kontakt.
25. [+18] Piję wódkę bez popitki. 90% osób to szokuje, większość z nich to mężczyźni. Nie umieją pojąć jak to możliwe. + Nigdy nie miałam kaca, serio.
26. Jak miałam 2 lata to tata nagrywał mnie jak śpiewałam. Do tej pory mam te nagrania. Jest z tym niezły ubaw :)
27. Jestem master of photoshop. Uwielbiam robić przeróbki zdjęć - raz mniej a raz bardziej udane, ale zawsze z tą samą frajdą :)
Patryczka kochaj mnie nadal :*
28. Dzięki temu chciałam iść na grafikę komputerową na studia. Niestety nie mam talentu plastycznego.
29. Uwielbiam słuchać muzyki. Nie mogę bez niej żyć na co dzień, słucham jej non stop.
30. Mój ulubiony wykonawca ever to Fisz. Bardzo lubię również projekty z jego rodziną - bratem Emade i tatą Wojciechem Waglewskim. W tym roku spełniło się moje marzenie i mam z nim zdjęcie, yaay :)

31. Nie mam prawa jazdy, ale marzę o tym żeby je zrobić.
32. Moim największym gadżetowym marzeniem jest lepszy aparat. Canon 7d lub - w najśmielszych marzeniach - 5d.
33. Bardzo lubię podróżować, nawet 150km z Warszawy do domu :)
34. Uwielbiam polskie morze i żałuję że tak dawno tam nie byłam. Może zmieni się to w przyszłym roku i wreszcie tam pojadę :)
35. Przeprowadzając się do Warszawy na studia nigdy wcześniej nie widziałam ani nie znałam moich współlokatorek. Strasznie się bałam, ale teraz cieszę się, że mam takie a nie inne :)
36. Jestem typem domatora, ale również uwielbiam wychodzić z przyjaciółmi na miasto. Ulubione miejsce? "Chwila" :)
37. Uwielbiam oglądać filmiki na youtube. Cieszę się, że miałam i mam kontakt z kilkoma ulubionymi youtube'rkami które oglądam - POZDRO OLESKAAA :* Chciałabym jeszcze poznać kilka z nich, między innymi Karolinę ze Stylizacji, Ewę z Redlipstickmonster i Basię z Callmeblondie :) Może kiedyś się uda :)
38. Moim małym wielkim marzeniem jest posiadanie żółwia lądowego. Będzie miał na imię George.
39. Mam zdecydowanie za miękkie serce. Często daję się wykorzystywać co ludzie szybko wyłapują i z tego czerpią.
40. Lubię rozmawiać z ludźmi i pomagać im kiedy mają problemy...
41. ...dlatego studiuję psychologię.
42. Przez ponad 13 lat nie jeździłam windą, w ogóle.. W tym roku się przełamałam i jeżdżę nią częściej, choć nie zawsze - głównie jeżdżę w rodzinnym domu gdyż mieszkam na 9 piętrze, choć wcześniej bez problemu wchodziłam na nie po schodach.
43. W przyszłości chciałabym mieć 2 dzieci.
44. Moją miłością życia jest Patrycja R, znana jako color-mania.
45. Marzę o pracy na kasie. Muszę to przeżyć w swoim życiu.
46. Umiałam mówić po angielsku w wieku 5 lat. Odpowiadałam na pytania mojej chrzestnej z Nowego Yorku. Była zdziwiona gdy dowiedziała się, że nie uczę się angielskiego. Nauczyłam się go z cartoon network, który miałam w tym języku.
47. Bardzo lubię oglądać seriale, szczególnie zza oceanu. Moje ulubione to: 2 broke girls, the big bang theory, how i met your mother, friends, whose line is it anyway i dr. house.
48. Mam fascynację na temat brytyjskiego akcentu u facetów. Strasznie mnie to kręci.
49. Jestem uzależniona od instagramu. Jeśli chcecie mnie śledzić to zapraszam -> http://instagram.com/szwagierka
50. Kocham spać. Śpię do południa, a zasypiam w środku nocy.

I jak Wam się podobało? Coś Was zaskoczyło? :) A może znalazła się jakaś podobna, bratnia dusza? :)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu :)
Beata :)

wtorek, 17 września 2013

Nowość na blogu - co Wy na to?

Witam Was bardzo serdecznie :)
Bez zbędnych słów - zapraszam do filmu :)


Piszcie co o tym myślicie :)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)

poniedziałek, 16 września 2013

Nowości w mojej kosmetyczce.

Witam Was bardzo serdecznie - podobnie jak Marta - po dłuższej przerwie :)
Na powrót przygotowałam to co tygryski lubią najbardziej czyli nowości kosmetyczne :) Jest to miszmasz rzeczy, które kupiłam i dostałam. Jako, że rzeczy jest trochę będzie krótko, zwięźle i na temat - czyli coś na leniwy, deszczowy poniedziałek - bardziej do pooglądania niż poczytania :)
Ciekawi? Zapraszam dalej :)
 Tusze Maybelline Colossal Volum' Express Color Shock. Niebieski to Electric Navy, fioletowy Electric Purple. Świetne i godne polecenia, szczególnie w promocji -40% w Hebe :)
Żelowy Eyeliner i Paint Pot z nowych kolekcji MAC do przetestowania. Wkrótce pojawi się z nimi makijaż - jak tylko pogoda mi na to pozwoli ;)
 Prezenty imieninowe od mojej siostry - wie co lubię :) Nowy puder, szminka i baza pod szminki z MAC :)
Szminka - 86 zł
Baza pod szminki - 70 zł
Puder Blot Powder - 100 zł
 Kilka lakierów do paznokci - baza pod lakiery z Essence, Sally Hansen, Inglot i Essie :)
Essence - 3,99
SH - ok. 25 zł
Inglot - ok. 30 zł
Essie - 33 zł
 Jesienne nowości z Catrice! Cienie Liquid Metal i szminka Ultimate Shine Gel Colour. Wszystkie bardzo udane :)
Cienie - 17 zł za 1
Szminka - ok. 17 zł
 Wyprzedażowe łupy z Catrice! Cienie i konturówki. Wszystko w Naturze :)
Wszystkie cienie po 6,99
Konturówki - 3,99
 Mój ostatni ulubieniec, korektor z Catrice. Niestety niezbyt wydajny, więc już drugie opakowanie. Kolor 001.
Cena: 17 zł
 Wypatrzony i dorwany najjaśniejszy Affinitone w kolorze 02 :) Coś dla bladziochów, lecz ciut opalonych, ale na pewno jest lepiej niż w przypadku 03 :)

 Kolejny łup wyprzedażowy z Natury to pędzelek do eyelinera z Essence za 3,99 :)
 Uwielbiany przez wszystkich eyeliner z Maybelline za 20 zł postanowiłam wypróbować również i ja :)
 Tak, to też wyprzedaż :) Baza pod makijaż z Catrice, lecz nie za 12,99 tylko 6,99 :)

 A oto zawartość (bez zapominalskiego pędzelka) paczki od Marty z bloga Millionail :) Było w niej również kilka próbek. Oczywiście paczka ponad stan umówienia, standardowo! Jeszcze raz dziękuję :*

I to wszystko :) Jak widzicie znowu sporo promocji, bo łowcy promocji nie śpią :)
Macie coś z tych rzeczy w swoich kosmetyczkach? A może kupiłyście coś ostatnio, np. na jakiejś super promocji? Piszcie! :)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do następnego :)
Beata :)

piątek, 13 września 2013

Lirene, tonik nawilżająco-oczyszczający.

Hej Dziewczyny!

Witam Was po dłuższej przerwie. Nie warto pisać o tym czym była spowodowana, ponieważ warto napisać o gwieździe dzisiejszego posta, czyli o toniku, którego używam już trzeci miesiąc. Skutecznie zastąpił mi mój samorobiony tonik szałwiowy, o którym pisałam Wam tutaj.
Tonik towarzyszy mi dwa razy dziennie. Zazwyczaj jest to jeden wacik, którego używam jakiego ostatniego etapu oczyszczania. Jako, że używam silnie oczyszczających żeli, tonik dla ukojenia skóry jest dla mnie niezbędny.



Dzisiaj na warsztat idzie tonik oczyszczająco - nawilżający od Lirene. 

jak ma być? 

skład

DZIAŁANIE: Tonik Lirene w tej wersji jest szeroko znany i wciąż zachwalany w internecie. Ja jednak nigdy nie miałam z nim do czynienia, więc tym bardziej się ucieszyłam gdy znalazł się w mojej kosmetyczce. W założeniu od producenta ma to być produkt, który nawilży i oczyści naszą twarz. W swoim działaniu sprawdza się świetnie. Dzięki aloesowi w składzie, i to już na trzecim miejscu, bardzo dobrze nawilża i koi skórę. Świetnie sprawdza się w swojej drugiej roli, czyli oczyszczaniu. Skutecznie oczyszcza z resztek makijażu, a także przyjemnie odświeża, zwłaszcza o poranku. Tonik nie podrażnia i skutecznie niweluje uczucie ściągnięcia po umyciu twarzy żelem z wodą. Nie zostawia skóry lepkiej

OPAKOWANIE: Charakterystyczne dla wszystkich produktów marki, czyli z wgłębieniem na palec. Szczelne i trwałe. Na plus jest fakt, że jest przezroczyste - można kontrolować zużycie. 


KONSYSTENCJA: Bardzo dobrze imituje wodę ;) 

ZAPACH: Generalnie w takich produktach lubię gdy nie mają zapachu, jednak tonik lirene ma tak przyjemny dla nosa zapach, że nawet teraz gdy już go wykańczam, nie drażni mnie i zawsze chętnie ponownie go wącham. Zapach określiłabym jako intensywnie odświeżający.

WYDAJNOŚĆ: Towarzyszy mi codziennie od pierwszych dni lipca i dopiero dobijam dna. Trzy miesiące używania toniku w pojemności 200ml to dobra wydajność.

CENA i DOSTĘPNOŚĆ: około 10-12zł za 200ml. Produkt jest dostępny praktycznie w każdym sklepie, zarówno w drogeriach jak i w supermarketach. 


Na pewno sięgnę po niego ponownie, a Wy znacie go?
Lubicie?
a może chętniej sięgacie po inne toniki? 

pozdrawiam Was serdecznie!
Marta.