Hej!
Gdy robiłam zdjęcia do tego posta, aż nie mogłam uwierzyć, że tak mało kupiłam! W porównaniu do innych miesięcy to prawie nic :) To znaczy, że chyba już zaczynam przygotowywać się do przedświątecznych przecen lub do zakupu nowej, dużej, drogiej i trwałej torby na jesień. Nie pamiętam już kiedy ostatnio kupiłam torebkę. Potrzebuję czegoś nowego w swojej kolekcji :)
Kosmetycznie skusiłam się tylko na nowości, które przyciągnęły mnie reklamą i dobrymi, wstępnymi recenzjami.
Ubraniowo skusiły mnie tylko wyprzedaże w SH.
BB Krem Garnier do cery tłustej i mieszanej.
19,99zł
Jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona.
Colossal smoky eyes.
27,99zł.
Lakier do paznokci Delia, seria: Las Vegas.
5,59zł.
Nie potrafię robić zdjęć paznokciom.
Maska do włosów oraz szampon.
Receptura sióstr zakonnych z Białorusi, całkowicie naturalna.
Urodowa Biedronka:
Elseve, szampon przeciwko wypadaniu włosów.
10,99zł.
Lakier do paznokci Bell. Kolor 05.
5,99zł.
SH.
2zł
SH.
2zł.
SH.
8zł.
To nic, że za duża o 2 rozmiary, nie mogłam jej nie kupić przez ten wzór :)
Poza tym kupiłam również dwa pudła do organizacji. Na oba natrafiłam całkiem przypadkiem podczas kupowania kapci w sklepie "5,99".
2,99zł.
11,99zł.
W późniejszych notkach przygotowuję się do przedstawienia swojej kolekcji lakierów, aż w to nie wierzę! Kiedyś miałam od jednego do pięciu lakierów w porywach, a teraz szukam na nie coraz większych pudeł :)
XOXO
Marta :)
O wszystkim co Nas interesuje! * KOSMETYKI * MODA * RECENZJE * NOWOŚCI * ZAKUPY *
piątek, 31 sierpnia 2012
czwartek, 30 sierpnia 2012
Miłość od pierwszego....nałożenia? :)
Witam Was bardzo serdecznie! :)
Dzisiaj relacja prawie na żywo, hot njus, czyli co człowiekowi może poprawić humor? :) Nie wiem co człowiekowi, ale mnie na pewno lepszy wygląd mojej skóry! :)
Jestem tak podekscytowana, że nie mogłam dłużej czekać z tą notką... :) Ale trzy oddechy, trzeba zebrać to w jedną całość i zacząć od początku :)
Nasza dobra wróżka, Święty Mikołaj o każdej porze roku i uważny kot paczaj w jednym, dobrze Wam znana Alicja vel. Aliss pewnego pięknego dnia napisała na swoim blogu notkę o nowym podkładzie YSL. Ja jako totalny bladziocho oczywiście się nią zainteresowałam :) Wydawało mi się, że Ala opisując ten podkład tak jakby pisała o moim wymarzonym podkładzie - jasnym, lekkim, dobrze kryjącym i do suchej cery. Myślałam, że taki podkład to niemożliwość a jednak... :) Oczywiście Ala po przeczytaniu mojego komentarza wyraziła chęć oddania mi reszty swojej próbki, za co jej bardzo dziękuję! :*
Po więcej informacji "technicznych" i wrażenia Ali zapraszam do jej notki :)
A teraz historia miłości od pierwszego nałożenia... :)
Dzisiaj rano/koło południa/w środku nocy (jak kto woli :)) o godzinie 11 zapukał do drzwi Pan listonosz w wielce wyczekiwaną przeze mnie przesyłką. Musicie wiedzieć, że miałam z nią trochę zawirowań, gdyż najpierw posiedziała sobie trochę na poczcie w Warszawie :) Ale po trudnościach wpadła w moje ręce! :)
Oczywiście pakunek od razu otworzyłam - musiałam "pomacać" ten podkład :)
Popaczałam, pomaziałam i porobiłam dla Was zdjęcia na zaś kiedy to użyję już tego podkładu, bo nie miałam zamiaru go dzisiaj nakładać, gdyż nigdzie się nie wybierałam.
Zrobiłam porównanie kolorystyczne z innymi podkładami jakie mam i trochę się zasmuciłam... (wybacznie, nie jestem dobra w "słoczach")
Pomyślałam sobie - cholercia, nie będę mogła go nawet wypróbować :( Tak więc chodziłam wokół niego, patrzyłam, macałam, wąchałam (swoją drogą pięknie pachnie!) i w końcu nie wytrzymałam - póki jest światło maluję i robię zdjęcia!
Oczywiście zdjęcia nie mają ani grama przeróbek - w ogóle ich nie ruszałam :)
Before (odważnym polecam powiększenie):
Nałożyłam troszeczkę podkładu na rękę, potem na pędzel i...WOW! Magia! Zaczęły dziać się czary i cuda... :)
After (polecam powiększenie i porównanie z wcześniejszym):
Czyżby moja druga skóra w buteleczce? :) Jestem w szoku za każdym razem jak patrzę w lustro. Nie ma tu ani grama korektora (co widać pod oczami ;)) Moja mama nawet była pod wrażeniem :) Nosz kurcze, chyba przepadłam... :) Muszę również dodać, że podkładu nałożyłam na prawdę mało.
I co Wy na to? Jak Wam się podoba efekt? :) Słyszałyście o tym podkładzie?
Jeszcze raz dziękuję Ali za oddanie swojej próbki! :* Odwdzięczę się w swoim czasie :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)
Dzisiaj relacja prawie na żywo, hot njus, czyli co człowiekowi może poprawić humor? :) Nie wiem co człowiekowi, ale mnie na pewno lepszy wygląd mojej skóry! :)
Jestem tak podekscytowana, że nie mogłam dłużej czekać z tą notką... :) Ale trzy oddechy, trzeba zebrać to w jedną całość i zacząć od początku :)
Nasza dobra wróżka, Święty Mikołaj o każdej porze roku i uważny kot paczaj w jednym, dobrze Wam znana Alicja vel. Aliss pewnego pięknego dnia napisała na swoim blogu notkę o nowym podkładzie YSL. Ja jako totalny bladziocho oczywiście się nią zainteresowałam :) Wydawało mi się, że Ala opisując ten podkład tak jakby pisała o moim wymarzonym podkładzie - jasnym, lekkim, dobrze kryjącym i do suchej cery. Myślałam, że taki podkład to niemożliwość a jednak... :) Oczywiście Ala po przeczytaniu mojego komentarza wyraziła chęć oddania mi reszty swojej próbki, za co jej bardzo dziękuję! :*
Po więcej informacji "technicznych" i wrażenia Ali zapraszam do jej notki :)
A teraz historia miłości od pierwszego nałożenia... :)
Dzisiaj rano/koło południa/w środku nocy (jak kto woli :)) o godzinie 11 zapukał do drzwi Pan listonosz w wielce wyczekiwaną przeze mnie przesyłką. Musicie wiedzieć, że miałam z nią trochę zawirowań, gdyż najpierw posiedziała sobie trochę na poczcie w Warszawie :) Ale po trudnościach wpadła w moje ręce! :)
Oczywiście pakunek od razu otworzyłam - musiałam "pomacać" ten podkład :)
Popaczałam, pomaziałam i porobiłam dla Was zdjęcia na zaś kiedy to użyję już tego podkładu, bo nie miałam zamiaru go dzisiaj nakładać, gdyż nigdzie się nie wybierałam.
Zrobiłam porównanie kolorystyczne z innymi podkładami jakie mam i trochę się zasmuciłam... (wybacznie, nie jestem dobra w "słoczach")
Pomyślałam sobie - cholercia, nie będę mogła go nawet wypróbować :( Tak więc chodziłam wokół niego, patrzyłam, macałam, wąchałam (swoją drogą pięknie pachnie!) i w końcu nie wytrzymałam - póki jest światło maluję i robię zdjęcia!
Oczywiście zdjęcia nie mają ani grama przeróbek - w ogóle ich nie ruszałam :)
Before (odważnym polecam powiększenie):
Nałożyłam troszeczkę podkładu na rękę, potem na pędzel i...WOW! Magia! Zaczęły dziać się czary i cuda... :)
After (polecam powiększenie i porównanie z wcześniejszym):
Czyżby moja druga skóra w buteleczce? :) Jestem w szoku za każdym razem jak patrzę w lustro. Nie ma tu ani grama korektora (co widać pod oczami ;)) Moja mama nawet była pod wrażeniem :) Nosz kurcze, chyba przepadłam... :) Muszę również dodać, że podkładu nałożyłam na prawdę mało.
I co Wy na to? Jak Wam się podoba efekt? :) Słyszałyście o tym podkładzie?
Jeszcze raz dziękuję Ali za oddanie swojej próbki! :* Odwdzięczę się w swoim czasie :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)
środa, 29 sierpnia 2012
Eye&Nail Of The Day :)
Witam Was bardzo serdecznie i słonecznie :)
Dzisiaj mam dla Was notkę krótką, zwięzłą i na temat - Nails&Eyes of the day :) No, może nie koniecznie w zestawieniu ze sobą i oczy nie na co dzień, ale być może któraś z propozycji będzie dla Was inspiracją do stworzenia czegoś swojego :)
Uwaga uwaga! Paznokciami "zainspirowałam się" od M and Z :)
U mnie to OPI No Room For The Blues & Essence Circus Confetti :)
Makijaż zmalowany jak zwykle z nudów, w oczekiwaniu na koleżankę :) Inspiracja? Jak to nazwał mój kolega "zachód słońca na pustyni" - może coś w tym jest? :D
Jeśli będzie taka potrzeba uzupełnię listę użytych cieni :)
Jak Wam się podoba? :)
Następna notka będzie o moim wykonaniu Galaxy Nails - wiem wiem ich czas już dawno minął (a może nie?) ale dla mnie to pierwsze podejście :)
I na koniec trochę rozrywki... :) Ktoś paczy?
[KLIKNIJ W ZDJĘCIE! POWIĘKSZ!]
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)
Dzisiaj mam dla Was notkę krótką, zwięzłą i na temat - Nails&Eyes of the day :) No, może nie koniecznie w zestawieniu ze sobą i oczy nie na co dzień, ale być może któraś z propozycji będzie dla Was inspiracją do stworzenia czegoś swojego :)
Uwaga uwaga! Paznokciami "zainspirowałam się" od M and Z :)
U mnie to OPI No Room For The Blues & Essence Circus Confetti :)
Makijaż zmalowany jak zwykle z nudów, w oczekiwaniu na koleżankę :) Inspiracja? Jak to nazwał mój kolega "zachód słońca na pustyni" - może coś w tym jest? :D
Jeśli będzie taka potrzeba uzupełnię listę użytych cieni :)
Jak Wam się podoba? :)
Następna notka będzie o moim wykonaniu Galaxy Nails - wiem wiem ich czas już dawno minął (a może nie?) ale dla mnie to pierwsze podejście :)
I na koniec trochę rozrywki... :) Ktoś paczy?
[KLIKNIJ W ZDJĘCIE! POWIĘKSZ!]
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Mac StyleSeeker - nowa, jesienna kolekcja.
Witam Was bardzo serdecznie :)
Czy widziałyście nową, jesienną kolekcję kosmetyków Mac? Pewnie tak :)
Muszę się Wam przyznać, że ja się w niej zakochałam! Jest bardzo, ale to bardzo "moja", co mnie jeszcze bardziej boli :)
W skład kolekcji wchodzą:
- cienie
- pomadki
- błyszczyki
- eyelinery
- lakiery
- róże
I jak Wam się podoba ta kolekcja? Bo mnie bardzo :) Macie jakichś swoich faworytów? :) Napiszę Wam, co ja chętnie bym przyjęła :D
- wszyyystkie cienie! :D
- 3 pierwsze pomadki
- 2 pierwsze blyszczyki
- eyeliner nr 3
- wszystkie lakiery! piękne są!
- 1-szy róż :)
Malutko, prawda? :) To tylko dowodzi, jak bardzo podoba mi się ta kolekcja :)
Ja z moim studenckim budżetem i faktem, że zawsze z początkiem roku są jakieś wydatki pewnie się niestety nie skuszę, ale będę czekać, aż Wy będziecie chwaliły się swoimi łupami, bo na peeewno tak będzie! :)
Napiszcie koniecznie co Wy byście zgarnęły lub zgarniecie! :)
Pozdrawiam :)
Beata :)
*wszystkie zdjęcia zostały znalezione w internecie
Czy widziałyście nową, jesienną kolekcję kosmetyków Mac? Pewnie tak :)
Muszę się Wam przyznać, że ja się w niej zakochałam! Jest bardzo, ale to bardzo "moja", co mnie jeszcze bardziej boli :)
W skład kolekcji wchodzą:
- cienie
- pomadki
- błyszczyki
- eyelinery
- lakiery
- róże
I jak Wam się podoba ta kolekcja? Bo mnie bardzo :) Macie jakichś swoich faworytów? :) Napiszę Wam, co ja chętnie bym przyjęła :D
- wszyyystkie cienie! :D
- 3 pierwsze pomadki
- 2 pierwsze blyszczyki
- eyeliner nr 3
- wszystkie lakiery! piękne są!
- 1-szy róż :)
Malutko, prawda? :) To tylko dowodzi, jak bardzo podoba mi się ta kolekcja :)
Ja z moim studenckim budżetem i faktem, że zawsze z początkiem roku są jakieś wydatki pewnie się niestety nie skuszę, ale będę czekać, aż Wy będziecie chwaliły się swoimi łupami, bo na peeewno tak będzie! :)
Napiszcie koniecznie co Wy byście zgarnęły lub zgarniecie! :)
Pozdrawiam :)
Beata :)
*wszystkie zdjęcia zostały znalezione w internecie
niedziela, 26 sierpnia 2012
Historia moich włosów + pielęgnacja :)
Witam Was bardzo serdecznie :)
Dzisiaj przychodzę do Was z historią moich włosów oraz produktami, których używam do ich pielęgnacji.
Na początku kilka słów o moich włosach :)
Naturalnie jestem ciemną, a raczej szarawą blondynką. Mój kolor włosów, jak to określiła kiedyś pani fryzjer, jest taki...mysi :D Przez to już od kilku lat farbuję moje włosy. Na początku były to szamponetki, jednak teraz wszystkim je odradzam - porobiły mi plamy kolorystyczne na moich włosach tak, że nie chciały się potem farbować ;) Fryzjerka powiedziała mi, że w dobie dzisiejszych farb lepiej i nawet zdrowiej wyszło by mi, gdybym od razu koloryzowała farbami. No ale cóż, młodość ;)
Moje włosy były już wszystkich kolorów, od początku:
- brązowe
- czarne
- mozillowe - takie rude jak ogon lisa z mozilli :D
- rude
- blond :)
W ciągu ostatnich kilku lat były też różnej długości - obcięłam je ok. 3 lata temu i od jakichś 2 zapuszczam :)
Miałam nawet grzywkę (co widać na zdjęciach wyżej), ale nie mogłam wytrzymać z jej ciągłym prostowaniem :P
Muszę Wam również zdradzić, że przejścia od rudych do blondu dokonałyśmy praktycznie same w domu, z moją mamą :) Pani fryzjerka nie chciała się tego podjąć i powiedziała mi, że jedynym sposobem na ich rozjaśnianie może być robienie pasemek, dzięki czemu wpłynęłoby do jej kieszeni sporo monetek ;) Zrobiłam więc je tylko raz. Po wielu wizytach i wielu wydanych pieniądzach powiedziałam - koniec, farbujemy włosy w domu!
I tu się zaczyna historia jak uzyskałam blond we własnym zaciszu :) No okey, jeszcze z małą pomocą pani fryzjer, która była tego nieświadoma :) Kupiłyśmy rozjaśniacz i rozjaśniłyśmy włosy w domu, efekt? Całkiem niezły :) Następnie poszłam do pani fryzjerki aby zafarbowała mnie na standardowy wtedy rudy, aby uzyskać jednolity kolor. Po kilku dniach zakupiłyśmy farbę L'Oreal Féria Préférence 92. Po 1-szym farbowaniu nie wszystkie włosy były jednolite - w połowie były lekko ciemniejsze, a w połowie jaśniejsze, ale to i tak dobrze jak na moje włosy :) I z tą farbą zostałam do dziś, z farbowania na farbowanie włosy były coraz bardziej jednolite :)
Od dziecka miałam włosy bardzo suche, więc już większego przesuszenia po tych eksperymentach nie zauważyłam ;)
Od jakiegoś czasu stosuję taką samą pielęgnację, tj. szampon+odżywka są niezmienne. Zmieniają się tylk0 dodatki :)
Musicie również wiedzieć, że ja myję swoje włosy 1 raz w tygodniu - jest to zupełnie wystarczające :) Ba, nawet moja fryzjerka powiedziała, że gdy nie wychodzę z domu to powinnam ich nie myć jak najdłużej, bo to tylko służy moim włosom, przetłuszczenie im nie przeszkadza ;) Jednak w moim przypadku jest to "tylko" tydzień, ewentualnie +/- 1 dzień :)
Moje włosy są również "kręcone", tj. dopóki się ich nie rozczesze ;) Po rozczesaniu od razu po myciu mam afro! :) Już nie wspominając o suszeniu... ;)
Właśnie, apropo suszenia i innych zabiegów. Włosów nie suszę, nigdy! Tak jak wyżej napisałam - nie chcę mieć afro :) Robię to jedynie teraz, gdy rozjaśniam lekko końcówki sprayem John Frieda :) Kiedyś prostowałam włosy, raz na tydzień, po umyciu - teraz tego nie robię, nie licząc momentów kiedy je rozjaśniam :)
Po tej całej historii (ciekawe, czy ktoś to przeczytał? ;)) przechodzę do produktów, które teraz stosuję.
1. Szampon i odżywka John Frieda, sheer Blonde, go blonder :)
Cena? Ok. 30-35 zł za sztukę, ja jednak przy mojej częstotliwości mycia włosów mogę sobie na to pozwolić ;)
Bardzo się z nimi polubiłam! A zaczęło się od niewinnej próbki ;) Szampon i odżywka pięknie pachną! Co najlepsze - zapach odżywki utrzymuje się przez kilka dni :) Szampon jest bardzo wydajny, wystarczy odrobina, żeby mocno się spienił. Dobrze myje włosy i mam wrażenie, że dzięki tym dwóm produktom mogę rzadziej farbować włosy ;) Odżywka w moim przypadku jest mniej wydajna, gdyż lubię mieć jej dużo na włosach, których mam dużo :)
2. Sleek Line, ask hair repair - maska do włosów
Cena? Ok. 20 zł w drogerii Hebe, za 1 litr ;)
Gdy mam trochę czasu i chęci nakładam ją po 2-krotnym myciu szamponem, przed odżywką. Włosy po tej masce są miękkie. Najbardziej mi się podoba, że jest tania, jest jej litr i mogę nałożyć jej dużo na włosy :D Nie jest zła, ale wypróbuję następnym razem coś innego :) Może możecie coś polecić? :)
3. Olejek Alterra
Cena? 13-15 zł.
Stosuję ją różnie, czasem tydzień w tydzień a czasem raz na miesiąc ;) Zależy jak mi się chce :) Ja jestem w grupie osób, która widzi efekty - gdy stosuję ją regularnie mam wrażenie, że moje włosy szybciej rosną i są bardzo miękkie. Trzymam ją na głowie kilka godzin :) Spłukuję zwykłym szamponem, bo Johna mi szkoda ;)
4. Biosilk Silk Therapy 17 Miracle Conditioner - odżywka po myciu włosów
Cena? Ok 60 zł, ja kupiłam ją za 30 w promocji w Rossmanie.
Jest to FENOMENALNY produkt! Ja już chyba nie wyobrażam sobie bez niego życia ;) Jeśli masz włosy puszące się to jest produkt dla Ciebie! Wspaniale je ujarzmia, sprawia, że włosy są błyszczące i mięciutkie :) Używam go namiętnie po każdym myciu, nie żałuję sobie i nie obciąża mi włosów :) Jedyny minus to cena, ale będę go kupować jak tylko będzie w promocji :)
W ekstremalnych sytuacjach, w przypływie wielkiej nudy stosuję to wszystko na raz :) Jest to bomba dla moich włosów i wtedy wyglądają świetnie :)
I to wszystko na dzisiaj :) Ktoś przebrnął od początku do końca? ;) Jakie są Wasze włosy? Macie jakieś ulubione produkty?
A może macie podobne włosy do mnie i możecie mi coś polecić? ;)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)
Dzisiaj przychodzę do Was z historią moich włosów oraz produktami, których używam do ich pielęgnacji.
Na początku kilka słów o moich włosach :)
Naturalnie jestem ciemną, a raczej szarawą blondynką. Mój kolor włosów, jak to określiła kiedyś pani fryzjer, jest taki...mysi :D Przez to już od kilku lat farbuję moje włosy. Na początku były to szamponetki, jednak teraz wszystkim je odradzam - porobiły mi plamy kolorystyczne na moich włosach tak, że nie chciały się potem farbować ;) Fryzjerka powiedziała mi, że w dobie dzisiejszych farb lepiej i nawet zdrowiej wyszło by mi, gdybym od razu koloryzowała farbami. No ale cóż, młodość ;)
Moje włosy były już wszystkich kolorów, od początku:
- brązowe
- czarne
- mozillowe - takie rude jak ogon lisa z mozilli :D
- rude
- blond :)
W ciągu ostatnich kilku lat były też różnej długości - obcięłam je ok. 3 lata temu i od jakichś 2 zapuszczam :)
Miałam nawet grzywkę (co widać na zdjęciach wyżej), ale nie mogłam wytrzymać z jej ciągłym prostowaniem :P
Muszę Wam również zdradzić, że przejścia od rudych do blondu dokonałyśmy praktycznie same w domu, z moją mamą :) Pani fryzjerka nie chciała się tego podjąć i powiedziała mi, że jedynym sposobem na ich rozjaśnianie może być robienie pasemek, dzięki czemu wpłynęłoby do jej kieszeni sporo monetek ;) Zrobiłam więc je tylko raz. Po wielu wizytach i wielu wydanych pieniądzach powiedziałam - koniec, farbujemy włosy w domu!
I tu się zaczyna historia jak uzyskałam blond we własnym zaciszu :) No okey, jeszcze z małą pomocą pani fryzjer, która była tego nieświadoma :) Kupiłyśmy rozjaśniacz i rozjaśniłyśmy włosy w domu, efekt? Całkiem niezły :) Następnie poszłam do pani fryzjerki aby zafarbowała mnie na standardowy wtedy rudy, aby uzyskać jednolity kolor. Po kilku dniach zakupiłyśmy farbę L'Oreal Féria Préférence 92. Po 1-szym farbowaniu nie wszystkie włosy były jednolite - w połowie były lekko ciemniejsze, a w połowie jaśniejsze, ale to i tak dobrze jak na moje włosy :) I z tą farbą zostałam do dziś, z farbowania na farbowanie włosy były coraz bardziej jednolite :)
Od dziecka miałam włosy bardzo suche, więc już większego przesuszenia po tych eksperymentach nie zauważyłam ;)
Od jakiegoś czasu stosuję taką samą pielęgnację, tj. szampon+odżywka są niezmienne. Zmieniają się tylk0 dodatki :)
Musicie również wiedzieć, że ja myję swoje włosy 1 raz w tygodniu - jest to zupełnie wystarczające :) Ba, nawet moja fryzjerka powiedziała, że gdy nie wychodzę z domu to powinnam ich nie myć jak najdłużej, bo to tylko służy moim włosom, przetłuszczenie im nie przeszkadza ;) Jednak w moim przypadku jest to "tylko" tydzień, ewentualnie +/- 1 dzień :)
Moje włosy są również "kręcone", tj. dopóki się ich nie rozczesze ;) Po rozczesaniu od razu po myciu mam afro! :) Już nie wspominając o suszeniu... ;)
Właśnie, apropo suszenia i innych zabiegów. Włosów nie suszę, nigdy! Tak jak wyżej napisałam - nie chcę mieć afro :) Robię to jedynie teraz, gdy rozjaśniam lekko końcówki sprayem John Frieda :) Kiedyś prostowałam włosy, raz na tydzień, po umyciu - teraz tego nie robię, nie licząc momentów kiedy je rozjaśniam :)
Po tej całej historii (ciekawe, czy ktoś to przeczytał? ;)) przechodzę do produktów, które teraz stosuję.
1. Szampon i odżywka John Frieda, sheer Blonde, go blonder :)
Cena? Ok. 30-35 zł za sztukę, ja jednak przy mojej częstotliwości mycia włosów mogę sobie na to pozwolić ;)
Bardzo się z nimi polubiłam! A zaczęło się od niewinnej próbki ;) Szampon i odżywka pięknie pachną! Co najlepsze - zapach odżywki utrzymuje się przez kilka dni :) Szampon jest bardzo wydajny, wystarczy odrobina, żeby mocno się spienił. Dobrze myje włosy i mam wrażenie, że dzięki tym dwóm produktom mogę rzadziej farbować włosy ;) Odżywka w moim przypadku jest mniej wydajna, gdyż lubię mieć jej dużo na włosach, których mam dużo :)
2. Sleek Line, ask hair repair - maska do włosów
Cena? Ok. 20 zł w drogerii Hebe, za 1 litr ;)
Gdy mam trochę czasu i chęci nakładam ją po 2-krotnym myciu szamponem, przed odżywką. Włosy po tej masce są miękkie. Najbardziej mi się podoba, że jest tania, jest jej litr i mogę nałożyć jej dużo na włosy :D Nie jest zła, ale wypróbuję następnym razem coś innego :) Może możecie coś polecić? :)
3. Olejek Alterra
Cena? 13-15 zł.
Stosuję ją różnie, czasem tydzień w tydzień a czasem raz na miesiąc ;) Zależy jak mi się chce :) Ja jestem w grupie osób, która widzi efekty - gdy stosuję ją regularnie mam wrażenie, że moje włosy szybciej rosną i są bardzo miękkie. Trzymam ją na głowie kilka godzin :) Spłukuję zwykłym szamponem, bo Johna mi szkoda ;)
4. Biosilk Silk Therapy 17 Miracle Conditioner - odżywka po myciu włosów
Cena? Ok 60 zł, ja kupiłam ją za 30 w promocji w Rossmanie.
Jest to FENOMENALNY produkt! Ja już chyba nie wyobrażam sobie bez niego życia ;) Jeśli masz włosy puszące się to jest produkt dla Ciebie! Wspaniale je ujarzmia, sprawia, że włosy są błyszczące i mięciutkie :) Używam go namiętnie po każdym myciu, nie żałuję sobie i nie obciąża mi włosów :) Jedyny minus to cena, ale będę go kupować jak tylko będzie w promocji :)
W ekstremalnych sytuacjach, w przypływie wielkiej nudy stosuję to wszystko na raz :) Jest to bomba dla moich włosów i wtedy wyglądają świetnie :)
I to wszystko na dzisiaj :) Ktoś przebrnął od początku do końca? ;) Jakie są Wasze włosy? Macie jakieś ulubione produkty?
A może macie podobne włosy do mnie i możecie mi coś polecić? ;)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)
sobota, 25 sierpnia 2012
Podsumowanie testu lakierowego + makijaż na wesele.
Witam Was bardzo serdecznie :)
Dzisiaj przychodzę do Was z notką 2w1 - pierwsza część to podsumowanie testu lakieru Bourjois, zakończonego przez własną nieuwagę, a druga część to pokaz mojego pierwszego malowania na wesele :) Może nie była to Panna Młoda, ale zawsze :)
1. Lakier Bourjois
Niestety przez własną nieuwagę i próbę wyjęcia klucza z całego pęczka (odchylanie itp..) test lakieru zakończyłam wczoraj. Sama sobie zepsułam paznokcia ;) Pokażę Wam zdjęcia i napiszę jak trzymała się reszta paznokci.
Jak widzicie na załączonych obrazkach reszta paznokci sprawowała się bardzo dobrze! Żadnych odprysków! Oczywiście u mnie są starte końcówki, ale ja ich nigdy nie maluję i poza tym dużo stukam w klawiaturę ;)
Ogólnie, po 5 dniach oceniam ten lakier bardzo dobrze i jestem skłonna pomyśleć, że mógłby wytrzymać te 5 dni dłużej. Ja jednak mam ADHD i musiałam go zaraz zmyć :)
Zrobię dla Was jednak podejście numer 2, tym razem bez Essie Good To Go, pod którym u mnie trzyma się wszystko :) Zobaczymy wtedy jak na prawdę trzyma się ten lakier :) Z pierwszych spostrzeżeń z całego serca go polecam, 5 dni to też bardzo dobry wynik! :)
2. Pierwsze, weselne malowanie :)
Moja koleżanka Marzena kilka dni temu poprosiła mnie, żebym umalowała ją na wesele, na które wybiera się dzisiaj :) Oczywiście się zgodziłam :) Zrobiłyśmy 3 podejścia - z różnymi wariantami i podkładami. Ostatecznie namówiłam ją do zakupu Revlon Colorstay, z którego jest bardzo zadowolona i idealnie pasuje do jej obecnej karnacji :)
Co zrobiłyśmy?
Jako, że Marzena tak jak ja musi cały czas chodzić w okularach nie wymyślałyśmy jakichś szczególnych kombinacji, ponieważ z doświadczenia wiem, że spod okularów i tak tego nie widać :) W przypadku Marzeny postawiłam na rozświetlenie oka, powiększenie go :) Marzena była zachwycona, więc to najważniejsze :)
Teraz pokażę Wam kilka zdjęć a na dolę spiszę listę kosmetyków i co robiłam po kolei :) Dużo tego nie było, to raczej prosty makijaż :)
1. Twarz stonizowałam tonikiem Clinique z 3 kroków Clinique, numer 2
2. Nałożyłam krem Mac Oil Control lotion
3. Nałożyłam podkład Revlon Colorstay w kolorze 320 True Beige, również cieniutką warstwą jako korektor pod oczy
4. Twarz lekko zmatowiłam pudrem Mac Studio Fix w kolorze NC15, pod oczami przypudrowałam pudrem Rimmel Stay Matte w kolorze 001 Transsparent
5. Jako bazę pod cienie nałożyłam cień w kremie Essence z serii A new League w kolorze 01 My Caddy In The Wind
6. Na całą ruchomą powiekę jak i w kącik oka nałożyłam z pomocą płynu pod pigmenty z Kobo, pigment z Inglota o numerze 14
7. W zewnętrznym kącuki i w załamanie nałożyłam cień z kobo 208
8. Pod łukiem brwiowym nałożyłam step 3 z paletki L'oreal Color Appeal Trio Pro z edycji, której przewodniczyła Aishwarya Rai
9. Na dolną powiekę, do połowy od wewnętrznego kącika nałożyłam pigment z Inglota nr 14, a na drugą połowę od zewnętrznego kącika cień kobo 208
10.Wytuszowałam rzęsy mascarą Max Factor eye brightening dla niebieskich oczu
11. Bronzer: fred farrugia 04, róż: Bell 2 skin pocket nr. o2, rozświetlacz: elf gotta glow
12. Wypełniłam brwi ciemnym brązem z paletki 120 cieni, następnie nałożyłam żel-odżywkę do rzęs Miyo
13. Na usta nałożyłam pomadkę z Gosh'a, nr 100
To wszystko :)
Mam nadzieję, że notka Wam się podobała i że przede wszystkim makijaż Wam się podobał:)
Napiszcie również czy skusicie się na lakier :)
Pozdrawiam :)
Beata :)
Dzisiaj przychodzę do Was z notką 2w1 - pierwsza część to podsumowanie testu lakieru Bourjois, zakończonego przez własną nieuwagę, a druga część to pokaz mojego pierwszego malowania na wesele :) Może nie była to Panna Młoda, ale zawsze :)
1. Lakier Bourjois
Niestety przez własną nieuwagę i próbę wyjęcia klucza z całego pęczka (odchylanie itp..) test lakieru zakończyłam wczoraj. Sama sobie zepsułam paznokcia ;) Pokażę Wam zdjęcia i napiszę jak trzymała się reszta paznokci.
Jak widzicie na załączonych obrazkach reszta paznokci sprawowała się bardzo dobrze! Żadnych odprysków! Oczywiście u mnie są starte końcówki, ale ja ich nigdy nie maluję i poza tym dużo stukam w klawiaturę ;)
Ogólnie, po 5 dniach oceniam ten lakier bardzo dobrze i jestem skłonna pomyśleć, że mógłby wytrzymać te 5 dni dłużej. Ja jednak mam ADHD i musiałam go zaraz zmyć :)
Zrobię dla Was jednak podejście numer 2, tym razem bez Essie Good To Go, pod którym u mnie trzyma się wszystko :) Zobaczymy wtedy jak na prawdę trzyma się ten lakier :) Z pierwszych spostrzeżeń z całego serca go polecam, 5 dni to też bardzo dobry wynik! :)
2. Pierwsze, weselne malowanie :)
Moja koleżanka Marzena kilka dni temu poprosiła mnie, żebym umalowała ją na wesele, na które wybiera się dzisiaj :) Oczywiście się zgodziłam :) Zrobiłyśmy 3 podejścia - z różnymi wariantami i podkładami. Ostatecznie namówiłam ją do zakupu Revlon Colorstay, z którego jest bardzo zadowolona i idealnie pasuje do jej obecnej karnacji :)
Co zrobiłyśmy?
Jako, że Marzena tak jak ja musi cały czas chodzić w okularach nie wymyślałyśmy jakichś szczególnych kombinacji, ponieważ z doświadczenia wiem, że spod okularów i tak tego nie widać :) W przypadku Marzeny postawiłam na rozświetlenie oka, powiększenie go :) Marzena była zachwycona, więc to najważniejsze :)
Teraz pokażę Wam kilka zdjęć a na dolę spiszę listę kosmetyków i co robiłam po kolei :) Dużo tego nie było, to raczej prosty makijaż :)
1. Twarz stonizowałam tonikiem Clinique z 3 kroków Clinique, numer 2
2. Nałożyłam krem Mac Oil Control lotion
3. Nałożyłam podkład Revlon Colorstay w kolorze 320 True Beige, również cieniutką warstwą jako korektor pod oczy
4. Twarz lekko zmatowiłam pudrem Mac Studio Fix w kolorze NC15, pod oczami przypudrowałam pudrem Rimmel Stay Matte w kolorze 001 Transsparent
5. Jako bazę pod cienie nałożyłam cień w kremie Essence z serii A new League w kolorze 01 My Caddy In The Wind
6. Na całą ruchomą powiekę jak i w kącik oka nałożyłam z pomocą płynu pod pigmenty z Kobo, pigment z Inglota o numerze 14
7. W zewnętrznym kącuki i w załamanie nałożyłam cień z kobo 208
8. Pod łukiem brwiowym nałożyłam step 3 z paletki L'oreal Color Appeal Trio Pro z edycji, której przewodniczyła Aishwarya Rai
9. Na dolną powiekę, do połowy od wewnętrznego kącika nałożyłam pigment z Inglota nr 14, a na drugą połowę od zewnętrznego kącika cień kobo 208
10.Wytuszowałam rzęsy mascarą Max Factor eye brightening dla niebieskich oczu
11. Bronzer: fred farrugia 04, róż: Bell 2 skin pocket nr. o2, rozświetlacz: elf gotta glow
12. Wypełniłam brwi ciemnym brązem z paletki 120 cieni, następnie nałożyłam żel-odżywkę do rzęs Miyo
13. Na usta nałożyłam pomadkę z Gosh'a, nr 100
To wszystko :)
Mam nadzieję, że notka Wam się podobała i że przede wszystkim makijaż Wam się podobał:)
Napiszcie również czy skusicie się na lakier :)
Pozdrawiam :)
Beata :)
Etykiety:
bell,
bourjois,
elf,
eye brightening mascara,
fred farrugia,
inglot,
kobo 208,
l'oreal,
lakier,
mac,
makijaż na wesele,
max factor,
rimmel
Subskrybuj:
Posty (Atom)