Witam Was bardzo serdecznie :)
Dzisiaj przychodzę do Was z historią moich włosów oraz produktami, których używam do ich pielęgnacji.
Na początku kilka słów o moich włosach :)
Naturalnie jestem ciemną, a raczej szarawą blondynką. Mój kolor włosów, jak to określiła kiedyś pani fryzjer, jest taki...mysi :D Przez to już
od kilku lat farbuję moje włosy. Na początku były to
szamponetki, jednak teraz wszystkim je odradzam -
porobiły mi plamy kolorystyczne na moich włosach tak, że nie chciały się potem farbować ;) Fryzjerka powiedziała mi, że w dobie dzisiejszych farb lepiej i nawet
zdrowiej wyszło by mi, gdybym od razu koloryzowała farbami. No ale cóż, młodość ;)
Moje włosy były już wszystkich kolorów, od początku:- brązowe
- czarne
- mozillowe - takie rude jak ogon lisa z mozilli :D
- rude
- blond :)
W ciągu ostatnich kilku lat były też różnej długości - obcięłam je ok. 3 lata temu i od jakichś 2 zapuszczam :)
Miałam nawet grzywkę (co widać na zdjęciach wyżej), ale nie mogłam wytrzymać z jej ciągłym prostowaniem :P
Muszę Wam również zdradzić, że
przejścia od rudych do blondu dokonałyśmy praktycznie same w domu, z moją mamą :) Pani fryzjerka nie chciała się tego podjąć i powiedziała mi, że jedynym sposobem na ich rozjaśnianie może być robienie pasemek, dzięki czemu wpłynęłoby do jej kieszeni sporo monetek ;) Zrobiłam więc je tylko raz.
Po wielu wizytach i wielu wydanych pieniądzach powiedziałam - koniec, farbujemy włosy w domu!I tu się zaczyna historia jak uzyskałam blond we własnym zaciszu :) No okey, jeszcze z małą pomocą pani fryzjer, która była tego nieświadoma :) Kupiłyśmy rozjaśniacz i rozjaśniłyśmy włosy w domu, efekt? Całkiem niezły :) Następnie poszłam do pani fryzjerki aby zafarbowała mnie na standardowy wtedy rudy, aby uzyskać jednolity kolor. Po kilku dniach zakupiłyśmy farbę
L'Oreal Féria Préférence 92. Po 1-szym farbowaniu nie wszystkie włosy były jednolite - w połowie były lekko ciemniejsze, a w połowie jaśniejsze, ale to i tak dobrze jak na moje włosy :)
I z tą farbą zostałam do dziś, z farbowania na farbowanie włosy były coraz bardziej jednolite :)
Od dziecka miałam włosy bardzo suche, więc już większego przesuszenia po tych eksperymentach nie zauważyłam ;)
Od jakiegoś czasu stosuję taką samą pielęgnację, tj. szampon+odżywka są niezmienne. Zmieniają się tylk0 dodatki :)
Musicie również wiedzieć, że ja
myję swoje włosy 1 raz w tygodniu - jest to zupełnie wystarczające :) Ba, nawet moja fryzjerka powiedziała, że gdy nie wychodzę z domu to powinnam ich nie myć jak najdłużej, bo to tylko służy moim włosom, przetłuszczenie im nie przeszkadza ;) Jednak w moim przypadku jest to "tylko" tydzień, ewentualnie +/- 1 dzień :)
Moje włosy są również "kręcone", tj. dopóki się ich nie rozczesze ;) Po rozczesaniu od razu po myciu mam afro! :) Już nie wspominając o suszeniu... ;)
Właśnie, apropo suszenia i innych zabiegów.
Włosów nie suszę, nigdy! Tak jak wyżej napisałam - nie chcę mieć afro :) Robię to jedynie teraz, gdy rozjaśniam lekko końcówki sprayem John Frieda :)
Kiedyś prostowałam włosy, raz na tydzień, po umyciu - teraz tego nie robię, nie licząc momentów kiedy je rozjaśniam :)
Po tej całej historii (ciekawe, czy ktoś to przeczytał? ;)) przechodzę do produktów, które teraz stosuję.
1. Szampon i odżywka John Frieda, sheer Blonde, go blonder :)

Cena? Ok. 30-35 zł za sztukę, ja jednak przy mojej częstotliwości mycia włosów mogę sobie na to pozwolić ;)
Bardzo się z nimi polubiłam! A zaczęło się od niewinnej próbki ;) Szampon i odżywka pięknie pachną! Co najlepsze - zapach odżywki utrzymuje się przez kilka dni :) Szampon jest bardzo wydajny, wystarczy odrobina, żeby mocno się spienił. Dobrze myje włosy i mam wrażenie, że dzięki tym dwóm produktom mogę rzadziej farbować włosy ;) Odżywka w moim przypadku jest mniej wydajna, gdyż lubię mieć jej dużo na włosach, których mam dużo :)
2. Sleek Line, ask hair repair - maska do włosów

Cena? Ok. 20 zł w drogerii Hebe, za 1 litr ;)
Gdy mam trochę czasu i chęci nakładam ją po 2-krotnym myciu szamponem, przed odżywką. Włosy po tej masce są miękkie. Najbardziej mi się podoba, że jest tania, jest jej litr i mogę nałożyć jej dużo na włosy :D Nie jest zła, ale wypróbuję następnym razem coś innego :) Może możecie coś polecić? :)
3. Olejek Alterra

Cena? 13-15 zł.
Stosuję ją różnie, czasem tydzień w tydzień a czasem raz na miesiąc ;) Zależy jak mi się chce :) Ja jestem w grupie osób, która widzi efekty - gdy stosuję ją regularnie mam wrażenie, że moje włosy szybciej rosną i są bardzo miękkie. Trzymam ją na głowie kilka godzin :) Spłukuję zwykłym szamponem, bo Johna mi szkoda ;)
4. Biosilk Silk Therapy 17 Miracle Conditioner - odżywka po myciu włosów

Cena? Ok 60 zł, ja kupiłam ją za 30 w promocji w Rossmanie.
Jest to FENOMENALNY produkt! Ja już chyba nie wyobrażam sobie bez niego życia ;) Jeśli masz włosy puszące się to jest produkt dla Ciebie! Wspaniale je ujarzmia, sprawia, że włosy są błyszczące i mięciutkie :) Używam go namiętnie po każdym myciu, nie żałuję sobie i nie obciąża mi włosów :) Jedyny minus to cena, ale będę go kupować jak tylko będzie w promocji :)
W ekstremalnych sytuacjach, w przypływie wielkiej nudy stosuję to wszystko na raz :) Jest to bomba dla moich włosów i wtedy wyglądają świetnie :)
I to wszystko na dzisiaj :) Ktoś przebrnął od początku do końca? ;) Jakie są Wasze włosy? Macie jakieś ulubione produkty?
A może macie podobne włosy do mnie i możecie mi coś polecić? ;)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Beata :)