Ilość wyświetleń bloga

Obserwatorzy

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Niedzielny relaks + panokcie

Hej dziewczyny :)
Dziś wpadam do Was dosłownie na chwilkę, pod postacią potwora!

Wczoraj w ramach relaksu nałożyłam sobie maseczkę z białej czekolady - była wspaniała!

Na ten tydzień na paznokcie wybrałam sobie 2 niebieskie lakiery z Rimmela:

Dziś w moim rodzinnym mieście odkryłam również zupełnie przypadkowo najpyszniejsze lody jakie jadłam w życiu! Mam zamiar zabrać tam mamę w któryś majowy dzień, może uda się zrobić zdjęcie :)
A Wy jak spędzacie te upalne dni?
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
Beata :)

niedziela, 29 kwietnia 2012

Będę testować - Sudomax.

Witam Was dziewczyny w to piękne, niedzielne popołudnie :)
Pogoda jest piękna, jest gorąco i nie powiem - strasznie to człowieka rozleniwia! No ale cóż, nie można za długo urlopować od bloga, czas zabrać się od pracy :)
Oczywiście częstotliwość notek nie będzie taka jak ostatnio przez najbliższy długi weekend, aczkolwiek mam w zapasie dla Was zaległy haul i pielęgnację swoich włosów :)
Dziś przychodzę do Was z przedstawieniem produktu, który otrzymałam do testowania od firmy Sudopharma.

Zgłosili się Oni do mnie jakiś czas temu z zapytaniem czy nie chciałabym przetestować ich produktu. Po krótkim namyśle - zgodziłam się :) Udało mi się również zdobyć próbki dla Was :)
Przytoczę Wam kilka informacji "technicznych" o samym kremie. Jeśli będziecie chciały poczytać więcej, serdecznie zapraszam na stronę internetową.

Co to jest krem SUDOMAX?
Krem SUDOMAX to niezwykle delikatny, hipoalergiczny i antybakteryjny krem ochronny, stworzony z myślą o wyjątkowo delikatnej i "bezbronnej" skórze - skórze małego dziecka. Krem przeznaczony jest przede wszystkim do codziennej pielęgnacji i ochrony skóry w miejscach podrażnionych oraz w tzw. strefie okołopieluszkowej.
Krem SUDOMAX może być stosowany również przez dorosłych.

Na co pomaga SUDOMAX?
Krem SUDOMAX został stworzony dla ochrony szczególnie delikatnej skóry dziecka narażonej na otarcia i zaczerwienienia spowodowane używaniem pieluszek. Może on być również stosowany do łagodzenia skutków odparzeń i odmrożeń oraz niekorzystnych dla skóry skutków długotrwałego ucisku związanego z przewlekłym przebywaniem w pozycji leżącej. Stosuje się go również do pielęgnacji skóry skłonnej do podrażnień i zaczerwienień.
Składniki kremu SUDOMAX posiadają właściwości łagodzące otarcia i zaczerwienienia naskórka oraz zmniejszające skłonność do ich powstawania. Wspomagają i przyspieszają proces regeneracji, zmiękczają i wygładzają skórę, czyniąc ją bardzie elastyczną a przez to bardziej odporną na uszkodzenia mechaniczne.

Dla kogo jeszcze dobry jest SUDOMAX?
SUDOMAX może być stosowany przez osoby dorosłe:
- przy skórze trądzikowej,
- odparzeniach,
- otarciach i skaleczeniach,
- poparzeniach i podrażnieniach skóry.
Krem SUDOMAX polecany jest również dla osób o "słusznej posturze" ciała, u których długotrwałe przyleganie fałdów skórnych prowadzi do powstawania odparzeń.

Haha, ja chyba dostałam ten krem ze względu na "słuszną posturę ciała" ;) Nie no, żarcik :) Bardzo się cieszę, że mam możliwość przetestowania go. Dlaczego? Bo uważam, że jest "podobny" do Sudocremu, szczególnie pod względem nazwy. Chętnie przekonam się, który jest lepszy bo z obydwoma kremami miałam do czynienia.



Otrzymałam do testów krem o słusznej pojemności - 55g. Dostałam go zdecydowanie w odpowiednim momencie mojego roku, kiedy obcierają mnie wszystkie możliwe buty. To będzie dla Niego najlepszy test, czyli jak sobie poradzi z dość mocnymi obrażeniami po butach. Już testuję go 2 dni na bardzo poobcieranych stopach i póki co moje odczucia są pozytywnie :) I to wcale nie dlatego, że dostałam go za darmo, bo mam wyrazić o nim szczerą opinię.

Kilka moich opinii "na ciepło":
- przyjemny, nienachalny zapach
- przyjemna konsystencja
- póki co nie podrażnił mnie mimo nakładania na (uwierzcie mi) straszne rany. Zdjęć Wam nie zrobię bo widoki są dość drastyczne.

Ja ten krem nie będę testować tylko na moje obtarcia, ale sprawdzę również jak sprawdza się w nawilżeniu skóry (krem na dość bogatą konsystencję) i może pomoże mi na moje bardzo suche łokcie. Nie mam problemu z trądzikiem, dlatego do tych celów go nie przetestuję. Myślę jednak, że świetnie sprawdzi się na pierwsze, majowe "oparzenia" słoneczne :)


Jeszcze jedną, strasznie miłą niespodzianką była ilość próbek, jakie dostałam od producenta - przekroczyło to moje najśmielsze oczekiwania! (na zdjęciu zdecydowanie mniejsza połowa tego co dostałam)
Część z tych próbek prawdopodobnie powędruje do świeżo upieczonych mam, aby ich dzieci (docelowi odbiorcy tego kremu) mogły przetestować ten krem, ale opinie oczywiście wydadzą mamy :D
I uwaga - część próbek pójdzie oczywiście do Was!
Jak tylko dłużej potestuję ten produkt i na blogu pojawi się recenzja to kilka zestawów próbek rozlosuję między Was :)

Póki co na dzisiaj kończę - i tak dziękuję wytrwałym za przeczytanie tej notki :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i uciekam relaksować się niczym mój kot, który dzielnie pomagał przy zdjęciach:


Buziaki :*
Beata :)

sobota, 28 kwietnia 2012

Duży, essencowy bubel. Tanie essencowe mięso psy jedzą?

Witam Was serdecznie w mój drugi, a Wasz zapewne pierwszy dzień majówki :) Witam Was z polskiej krainy dolarów i diamentów :D
Wczoraj w przerywniku oglądania mojego nowego serialu (Pretty little liars) postanowiłam zrobić sobie małą próbę makijażu weselno - poprawinowego. Od początku roku jestem wierna temu podkładowi. Coś mnie jednak podkusiło, by dać kolejną szansę jednemu z najlepiej kryjących podkładów jakie kiedykolwiek miałam. Znów się na nim zawiodłam, tym razem boleśnie i to dosłownie.
Podkład essence stay all day 16h kupiłam całkowicie spontanicznie, w końcu jeszcze nie zawiodłam się na kosmetykach essence. Ok, trafił mi się jeszcze jeden nie do końca trafiony, ale reszcie nie mogę nic zarzucić. Ten zakup to świetna nauczka przed kupowaniem czegoś bez wcześniejszego zasięgnięcia Waszej opinii. Gdybym to zrobiła wiedziałabym, że jest całkowicie nie dla mnie.
Oczywiście podkład, tak jak wszystko, ma też swoje dobre strony. Bardzo, bardzo dobrze kryje. Nie miałam nigdy revlona, ale według opinii ich krycie jest porównywalne. Przy takiem kryciu nie tworzył maski. Essence na mojej skórze nie ważył się i nie odznaczał. Nie wiem jak z utrzymywaniem się przez 16 godzin, nie odważyłam się na test po tym jak strasznie mnie zapchał. Tragedia na całej linii. Jeszcze nigdy żaden podkład nie zaszkodził mi tak bardzo. Kilka godzin na twarzy z essence dało mi kilka niespodzianek więcej. Nie wiem jak mu się to udało, ale dokonał tego w zaledwie 3-4h. Nie wiem co byłoby po np. 10h. Do tego dochodzi według mnie dosyć uboga gama kolorów - 4 odcienie. O ile zazwyczaj wybieram te z połowy, lub końca gamy o tyle tu musiałam wybrać numer 20, soft nude, który i tak mógłby być ciut jaśniejszy. Brałam go z myślą, że na lato sprawdzi się świetnie. Podkład oprócz tego ma całkiem przyjemne opakowanie z dobrze dozującą pompką, dosyć przyjemny dla nosa zapach. Do tego jest tani, około 16zł.
Użyłam go tylko trzy razy, jeżeli komuś odpowiada pomimo moich złych opinii chętnie go wymienię lub oddam tylko za koszt przesyłki.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanej majówki :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

11 question tag

Hej dziewczyny :) Dzisiaj przychodzę do Was z TAG-iem "11 question". Otagowała mnie kocham0zakupy której za to serdecznie dziękuję :* Również Marta została otagowana i myślę, że w najbliższym czasie zrobi ten tag :) Bez zbędnego przedłużania przechodzę do zasad i samego tag-u :)



Zasady:
1. Każda oznaczona osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań przyznanych im przez ich "Tagger" i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Następnie wybierasz 11 nowych osób do tagu i połącz je w swoim poście
( tak jak na blogu (EyeGraffiti)
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i napisz je w swoim TAGowym poście
4. Wymień w swoim poście osoby które otagowałaś !!!
5. Nie oznaczaj ponownie osób, które już są oznakowane.

1. Co sądzisz o sztucznych rzęsach?
Uważam, że noszenie ich "od święta" nie jest złe :) Sama jednak nigdy nie miałam styczności ze sztucznymi rzęsami - cały czas się do nich przymierzam, lookam, obczajam i oglądam ale jakoś nigdy jeszcze żadnych nie kupiłam :) Na większe wyjścia - ok, na co dzień - no no no!

2. Czego używasz do aplikowania makijażu?
Do aplikowania makijażu używam pędzelków i własnych paluszków :) Jakieś 90% moich pędzli to pędzle firmy Sephora, z których jednych jestem bardzo zadowolona, a z innych trochę mniej, no ale oczu mi nie wydłubują ;)

3. Używasz bazy pod makijaż?
Regularnie, na co dzień - raczej nie. Kiedy miałam burzliwy okres związany z kuracją Effaclarem używałam jej punktowo aby stworzyć gładką powierzchnię pod podkład :)

4. Kredka do oczu czy eyeliner w płynie?
Jeszcze do ostatniego tygodnia - eyeliner, a od kiedy mam kredki z Rimmela to zdecydowanie kredki! Moja ulubiona, na co dzień to póki co szara kredka :)

5. Kupujesz kosmetyki za pośrednictwem internetu? (Allegro, eBay, sklepy internetowe).
Jedyne co zdarzyło mi się chyba kupić za pośrednictwem internetu to były lakiery (uściślając: pośrednio ja je kupiłam, tak na prawdę zamawiała je Aliss ;)) i paleta cieni z Allegro. Nic więcej przez internet nie zamówiłam.

6. Kupujesz kosmetyki od ulicznych sprzedawców/na bazarach?
Raczej mi się to nie zdarza. Może dlatego, że nie chodzę po takich bazarkach :)

7. Czy zdarza Ci się niezdarnie nałożyć makijaż?
Zawsze staram się, aby mój makijaż wyglądał dobrze. Wolę poświęcić te 5 minut dłużej aby wszystko dobrze wyglądało, więc raczej mi się to nie zdarza. Inną kwestią jest, że czasem "to nie jest mój dzień" na nakładanie makijażu i nie wygląda on super dobrze, co nie zmienia faktu, że bardzo się staram, aby jednak dobrze wyglądał :) (masło maślane :D)

8. Czy pokazałabyś się na ulicy w źle dobranym kolorystycznie podkładzie?
Myślę, że nie raz mi się to nieumyślnie zdarzyło :) Mam bardzo jasną i przez to podkładowo wymagającą karnację, więc zdarzało mi się mieć albo za jasny albo za ciemny podkład, ale żeby "chamsko" mi się odcinał od szyi to chyba nie :)

9. Lubisz dostawać kosmetyczne prezenty?
No jasne! A która bloggerka pisząca o kosmetykach nie lubi? ;)

10. Jak sobie wyobrażasz siebie za 10 lat?
Uuu to temat rzeka :D To wszystko zależy w jakiej kwestii mam na to patrzeć :) Mimo mojej czarnomyślności chciałabym mieć już męża/narzeczonego, fajną pracę która sprawiałaby mi przyjemność, dużą kuchnię żebym mogła piec dużo babeczek dla mojego lubego i kota :D A jak wyobrażam sobie samą siebie? Chciałabym być mega szczęśliwa, patrząca na każdy kolejny dzień z optymizmem :)

11. Ulubiony kolor?
Ogólnie lubię wszystkie (przynajmniej na paznokciach ;)) ale tak najbardziej to chyba żółty/pomarańczowy :)

TAGUJĘ:
- Aliss : http://trocheszalenstwa.blogspot.com/
- Shoegirl : http://millionail.blogspot.com/
- Magdawe : http://magdawe02.blogspot.com/
- Asia : http://wszpilkachprzezzycie.blogspot.com/
- Jofka : http://mademoiselleusiebie.blogspot.com/

1. Co sądzisz na temat tatuaży?
2. Jaki jest Twój ulubiony kolor szminki?
3. Na jaki kolor najbardziej lubisz malować paznokcie?
4. Jaki jest Twój ulubiony krem na dzień?
5. Czy lubisz używać kolorowych cieni do powiek na co dzień?
6. Jakie jest Twoje "kosmetyczne marzenie"?
7. Kąpiel czy prysznic?
8. Jakie są Twoje ulubione perfumy na lato?
9. Jakie masz zainteresowania poza kosmetykami? :)
10. Jaka jest ostatnio Twoja ulubiona piosenka?
11. W spodniach czy w sukience? ;)

Bardzo serdecznie zapraszam również do zabawy dziewczyny, które nie zostały otagowane :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Buziaki :*
Beata :)

środa, 25 kwietnia 2012

Metamorfozy Marty.

Witam Was dziewczyny bardzo serdecznie :)
Dziś przychodzę do Was z niego inną notką ;) Zacznę może od opisania całej historii :)
Pewnego, pięknego dnia w trakcie jedzenia obiadu wpadł Nam (mnie i współlokatorce) pomysł, żeby przefarbować Martę. Po kilku minutach przekonywania - udało się! Ubrałyśmy się i poszłyśmy we 3 do Rossmana (daleko nie mamy, praktycznie pod blokiem :)) żeby wybrać odpowiednią farbę. Stanęło na Casting Creme Gloss, kolor Czekolada. Jak wyszło? Ocenicie same :) Nam się bardzo podoba!
Przy okazji farbowania zrobiłam Marcie pełną metamorfozę z makijażem - takim z pazurem, coby do włosów pasowała ;)


[wybaczcie stan twarzy Marty - jest w trakcie skutecznej (jak widać) kuracji Triacnealem :)]









Tydzień po farbowaniu, czyli wczoraj wpadłam na pomysł makijażu ślubnego a'la Bella z filmu Zmierzch. Jak Marta usłyszała tę propozycję od razu się zgodziła ;) Ciekawe, czemu? ;)




Oczywiście nie wyszła z tego idealna replika, ponieważ nie miałam odpowiednich cieni, jednak można powiedzieć, że jest to makijaż inspirowany makijażem ślubnym Belli :)









Jak Wam się podobają metamorfozy Marty?
Marta obiecała, że po długim weekendzie majowym zrobi na mnie makijaż - zaczynam się bać :D
Mam nadzieję, że notka Wam się podobała :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i przesyłam buziaki :*
Beata :)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Weekendowy haul :)

Hej dziewczyny :)
Po krótkiej nieobecności zapraszam Was na haul weekendowy :) W tym tygodniu razem z siostrą wróciłyśmy do Naszej rodzinnej miejscowości na weekend i poszperałyśmy trochę w pepco i rossmanie :) Pepco to zdecydowanie mój nowy, ulubiony sklep w moim mieście :) Razem z moimi współlokatorkami amy w planach wybrać się do Pepco w Warszawie, żeby zobaczyć jaki tam mają asortyment :) Myślę, że zrobię z tego pobytu jakąś notkę i może pokażę Wam co kupiły dziewczyny, bo wątpię żeby wyszły z pustymi rękami ;)
Dobra, czas na zakupy! Pokażę Wam co zdobyłam w Pepco i Rossmanie :)

1. NYC, lakier do paznokci, kolor: 241, cena: 4,99


2. Rimmel, Extreme definition, two-tone eye deifiner - podwójna kredka do oczu, cena: 4,99


3. Rimmel, Extreme definition, two-tone eye deifiner - podwójna kredka do oczu, cena: 4,99




4. Revlon, Beyond natural, kremowe cienie do powiek (MÓJ ZDECYDOWANY HIT!!), kolor: 500 Buff Chamois, cena: 14,99


5. Maybelline, Color sensational, szminka do ust, kolor: 715 choco cream, cena: 26 zł


6. L'oreal, Causse, kolor: 301 dating coral, cena: 39 zł




7. Alterra, olejek pielęgnacyjny granat i awokado, cena: 14 zł


8. Oryginal source, żel pod prysznic o zapachu cytryny i olejku z drzewa herbacianego, cena: 10 zł


Kupiłam jeszcze jedną rzecz, ale posłużę się zdjęciem z internetu gdyż zjadło mi gdzieś zdjęcie ;/

9. Rival de loop, Hydro, Konzentrat - Ginkgo&Gruner Tee, cena: 10 zł


Używałyście jakichś produktów z moich zakupów? Piszcie w komentarzach jakie Wy poczyniłyście zakupy w ostatnim czasie :) Mnie szczególnie zachwyciły naklejki na usta z posta Shoegirl - uśmiałam się jak mało kiedy :D Niezłe cudo :D

Jeszcze napiszę Wam o moich planach notkowych na najbliższy czas :)
- makijaże - jeden już mam w głowie, może jeszcze znajdą się jakieś inne pomysły :) może Wy macie pomysł na jakiś makijaż? piszcie!
- projekt denko - już trochę się nazbierało, czas na zrecenzowanie :)
Jeśli macie jakieś inne pomysły piszcie śmiało :)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Buziaki :*
Beata :)

czwartek, 19 kwietnia 2012

Moja przygoda z Effaclarem.

Hej! Cześć!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją zestawu do pielęgnacji twarzy, którego używałam od 6 marca do 14 kwietnia, czyli nieco ponad miesiąc. W skład zestawu wchodziły: Effaclar żel do mycia twarzy i Effaclar Duo - krem. Zestaw kupiłam na promocji w SP za 48zł.
Żel okazał się dla mnie hitem na tyle dobrym, że kupiłam drugie opakowanie na zapas. Krem nie zachwycił mnie tak bardzo. Uściślę, że kremu używałam przez tyle czasu, natomiast żel wciąż mi służy i myślę, że spokojnie posłuży jeszcze około miesiąca. Effaclarem zainteresowałam się z polecenia Beci, bo kogóż innego :) Cena mnie powala, ale gdy tylko ukazał się w promocji od razu kupiłam. Przez cały miesiąc używałam ich w parze, nigdy osobno. Kremu dwa razy dziennie, a żelu tylko wieczorem. Czytałam o tym, że są to produkty dosyć mocno wysuszające. Nie miałam jednak zbyt dużych obaw z tego powodu, ponieważ moja skóra jest z natury tłusta i trudno ją przesuszyć. Przez pierwszy tydzień zero efektu, na który tak bardzo liczyłam, czyli wysypu. Oczywiście cierpliwie czekałam i pojawił się, nareszcie! :D Jeden z pryszczy był tak ogromny, że spokojnie mógłby żyć własnym życiem, bez mojego czoła. Z biegiem czasu pryszcze przysychały i powoli blakły. Z perspektywy miesiąca stosowania niestety muszę stwierdzić, że stan mojej skóry nie poprawił się znacznie. Oczywiście krem na pewno mi pomógł, jeżeli nie zwalczył wszystkich pryszczy to przynajmniej działając w duecie z żelem unormował świecenie się skóry. Za to mu wielka chwała i cześć, bo jeszcze przez 20 lat nie znalazłam takiego produktu, który by temu podołał. W tej kwestii zostaje moim hitem. Teraz krem zastąpiłam TriacneAlem Avene. Jest to zupełnie inny krem, inaczej też na mnie działa i jak na razie jestem bardziej zadowolona niż z Effaclara. Krem polecam tylko dziewczynom z typowo tłustą skórą, która jest grupą docelową. One spokojnie mogą stosować Effaclar na całą twarz. Reszta raczej tylko punktowo na pryszcze, ponieważ krem silnie wysusza. Zauważyłam to nawet ja na skórkach wokół wysuszonych pryszczaków :D Z kwestii technicznych: krem ma żelową konsystencją, która ekspresowo się wchłania, bez tłustej warstwy, więc nadaje się pod makijaż. Wygodne opakowanie z punktowym aplikatorem. Opakowanie łatwo przeciąć i wydobyć resztki kremu, co przy jego cenie jest bardzo ważne :) Cena regularna to chyba około 47zł. W SP kupiłam za tyle zestaw. Nie wiem czy wciąż są dostępne te zestawy, ale było ich dużo i były aktualne przez dwie gazetki promocyjne.

W kwestii żelu mogę popłynąć i się rozpłynąć, ponieważ do tej pory chyba żaden żel nie uzyskał u mnie aż tak wysokiej, a właściwie najlepszej oceny. Działanie żelu: idealnie oczyszcza, wprost perfekcyjnie zmywa z twarzy wszystko, czyli makijaż, brud, zmęczenie i w ogóle wszystko :) Pozostawia ją idealnie czystą, świeżą i pełną energii. Większość użytkowniczek uzna to uczucie za ściągnięcie i wysuszenie, ale nie cera tłusta, która właśnie takiego silnego odświeżenie i oczyszczenia potrzebuje. Znów muszę wspomnieć, że w duecie z kremem unormował wydzielani sebum. Teraz puder na buzi utrzymuje mi mat przez około 6h. Spokojnie przetrzymam cały dzień bez poprawek. Mnie żel nie uczulił, nie podrażnił i nie wysuszył. W kwestii działania na pryszcze nie wiem co powiedzieć, bo pewnie wszystko działo się głównie przez krem, a żel miał tylko oczyszczać. Kwestie techniczne? Moje opakowanie jest dosyć duże, bo 200ml. Jednak takie opłaca się kupić o wiele bardziej niż mniejsza - 125ml. Cena dużego to około 24zł, a mniejszego 20zł. Opakowanie jest bardzo poręczne. Dozownik nie jest za duży, więc wyciskamy tyle ile chcemy. Opakowanie nie wyślizguje się także z mokrych rąk. Konsystencja według mnie również jest idealna, nie za gęsta, nie za rzadka oraz niezbyt lejąca. Żel już w małej ilości świetnie się pieni, dlatego jest wydajny, wciąż zużywam swoje pierwsze opakowanie, a już drugie czeka w zapasach. Kupiłam, bo jeszcze wycofają i co wtedy :D

Ze swojej strony przygodę z Effaclarem, czy to kremem czy to żelem, polecam tylko dziewczynom z grupy docelowej, czyli z cerą tłustą, z problemami z cerą. Reszta chyba się w nim nie odnajdzie. Do kremu na pewno nie wrócę, a już na pewno nie w słońcu, dlaczego chyba nie muszę przypominać. Natomiast żel to mój absolutny hit, który zostanie ze mną co najmniej jeszcze przez jedno opakowanie :)

Jako postowy bonusik dodaje w ramach chwalenia się swój najnowszy haul kosmetyczny :)

1. Maybelline, SuperStay 24h, podkład. Promocja w rodzimej drogerii, w której kupowałam swoje pierwsze kosmetyki, gdy jeszcze Rossman czy SP to była dla mnie czarna magia :) 30zł za 30ml.
2.Ados, Art de Lautrec. Lakier do paznokci. Naczytałam się o nim achów i ochów. Naszukałam się go jeszcze bardziej, a tu niespodzianka jedna z moich rodzimych drogerii znów mnie zaskoczył - były ich pełne dwie półki. Kolor po lewej to numer 438, taki musztardowy. Lakier po prawej był dla Beaty.
3. Zmywacze do paznokci z gąbką - 2zł od sztuki w niezawodnym "5,99" :)
4. Żel pod powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim. 8,20zł. Znów zaskakuje mnie rodzima drogeria :)
5. W tle maseczka o jakiejś skomplikowanej nazwie. Gdy tylko zobaczyłam ją w drogerii od razu pomyślałam o shoegirl i kupiłam :)6,20zł za jedną sztukę.

1. Zmywacz do paznokci z biedronki. Wychwalany :) 3,99zł.
2. Moje pierwsze świeczki zapachowe! ze sklepu "5,99". 6 sztuk za 2zł.
3. Pomadka z Miss Sporty, kupiona z polecenia mojej kosmetyczki. kolor 020. cena: 7,50zł. Oddam ją raczej, w dobre ręce :)

1. Lakier Revlon, 6zł w maje pojemność. Jest to pierwszy z zakupów poczynionych na allegro u sprzedawcy Vera Shop, którego generalnie bardzo Wam polecam! Kosmetyki są tanie i nie ma problemu z podróbkami. Zamawiałam już u niego kilkakrotnie.
2. Pilniczek do paznokci 4zł.


i o to moje wielkie marzenie, moje spełnienie i w ogóle moje wszystko! Moja pierwsza paletka Sleek!!!!
Kolory naturalne, spokojne, czyli moje. Cena 27zł.


Nie jest to jeszcze wszystko, ale resztę zaprezentuję Wam za jakiś czas :) Nawet dzisiaj poczyniłam małe zakupy :)

pozdrawiam Was serdecznie! :)

Propozycja makijażu ślubnego v 2.0

Witam Was dziewczyny bardzo serdecznie :)
Wczorajsza propozycja makijażu ślubnego głównie spotkała się z opinią, że makijaż był za jasny, choć ja i tak uważałam, że to za dużo jak na ślub. Momentalnie jednak wpadłam na pomysł innego makijażu, trochę bardziej odważnego, ale mnie się podoba :) Tak samo jak poprzednio (nieświadomych odsyłam do poprzedniej notki, w której opisałam najważniejsze aspekty makijażu ślubnego) postawiłam na naturalną, rozświetloną i wygładzoną buzię. Tym razem zmieniłam podkład na Mac Studio Sculpt, a korektor pod oczy na Mac Pro longwear.
Efekt?


Jeśli jesteście zainteresowane zapraszam dalej :)

1. Twarz z podkładem i korektorem, lekko muśnięta pudrem.


2. Na całą powiekę nakładamy jasny, rozświetlający cień (inglot)


3. W kąciku oka rysujemy białą kreskę i lekko rozcieramy (essence)


4. Czekoladowym cieniem rysujemy kreskę jak eyelinerem, jednak trochę bardziej wyciągniętą, wzdłuż białej kreski (sephora)


5. Powiekę ruchomą wypełniamy jasnym, opalizującym, brzoskwiniowym cieniem (sephora)


6. Jasnobrązowym cieniem malujemy w załamaniu powieki (inglot)


7. Dolną powiekę malujemy kredką Jumbo (sephora)


Od połowy dolnej powieki malujemy w kąciku złoto-brązowym cieniem, malujemy rzęsy, nakładamy bronzer, różowy róż, delikatną szminkę i gotowe :)







Jak Wam się podoba lekko odmieniona wersja poprzedniego makijażu? Piszcie o tym koniecznie w komentarzach! :)
Już jutro serdecznie zapraszam Was na fotorelację ze spontanicznej mini-metamorfozy Marty :)

Ps. Bardzo bardzo bardzo Wam polecam tę piosenkę - swoją drogą tekst tak trochę w klimacie, mogłabym ją mieć jako pierwszy taniec, ze specjalną dedykacją dla mojego (przyszłego) męża :) Bo jakbym miała mieć już ślub to taki niestandardowy i stąd taka wesoła piosenka ;) Swoją drogą bardzo dobrze mnie dziś nastrajała przy tworzeniu tego tutorialu :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
Buziaki :*
Beata :)