Ilość wyświetleń bloga

Obserwatorzy

piątek, 3 października 2014

ulubieńcy września!

Witam Was bardzo serdecznie :)

Jesień przyszła do nas nieubłaganie i czas na pewne zmiany. Dla mnie są to zmiany nie tylko w garderobie, ale także w kosmetykach. Lato to dla mnie czas bez makijażu, lub makijażu bardzo minimalnego. Bardzo rzadko sięgam wtedy po cienie do powiek czy podkład. Nawet jeżeli stan mojej skóry jest gorszy to i tak odmawiam sobie maskowania niedoskonałości, ponieważ bardzo źle czuję się w podkładzie podczas wysokich temperatur. Jednak wraz z przyjściem września i obniżką temperatur znów chętniej sięgam po różnego rodzaju kosmetyki kolorowe. Nie inaczej było i w tym roku, dlatego mam Wam do zaprezentowania kilka kosmetyków po które we wrześniu sięgałam najczęściej.



Zdecydowanie największymi ulubieńcami września są moje nowe pędzelki. Dołączyło ich do mnie, aż dziewięć sztuk. Wszystkie uwielbiam, ale do ulubieńców trafiło czterech najukochańszych wybrańców. Są to pędzle Real Techniques. Mam już gąbkę, z której jestem niesamowicie zadowolona i służy mi już kilka dobrych miesięcy. Pędzle dołączyły do mnie dzięki sklepowi TK Maxx, który czasami (ok, całkiem rzadko) ma je w swojej ofercie. Najczęściej jest to po sztuce z każdego zestawu. Miałyśmy z Beatą wielkie szczęście i udało nam się upolować po dwa zestawy i dzięki temu każda ma własną rodzinkę pędzli.


Do mojej top czwórki należą, od lewej - detailer brush. Uwielbiam nakładać nim cienie i bazy w kremie, ponieważ daje mi większą kontrolę nad rozmieszczeniem i intensywnością koloru. Jest po prostu przegenialny. Bardzo dobrze sprawdził się również do aplikacji matowej pomadki Mac gdy zależało mi na wyjątkowej precyzji i dokładnym wyrysowaniu konturu ust. Kolejną gwiazdą jest base shadow brush. Najbardziej lubię nakładać nim cień na ruchomą powiekę, trochę rozetrzeć w załamaniu. Dla mnie jest świetny, dostatecznie zbity i precyzyjny. Deluxe crease brush najczęściej służy mi do nakładania cienia w załamaniu powieki. Lubię nim także rozcierać cienie na górnej powiece. Generalnie jest to dosyć duży pędzel, dlatego zawsze z nim bardzo uważam. Sprawdza mi się także do konturowania okolic nosa, a także do ewentualnego przypudrowania korektora pod oczami (ok, używałam go do tego celu tylko podczas przygotowań do wesele, ale sprawdził się :)). Ostatnia gwiazda - contour brush pochodzi z zestawu do twarzy. Dzięki niemu, w końcu!, pięknie konturuje sobie twarz bronzerem. Są to dla mnie dopiero początki prawdziwego konturowania, ale i tak jest zachwycona efektem. Pędzelek świetnie aplikuje, a później rozciera bronzer. Żadnych smug, żadnych plam, a jedynie piękna i szczuplutka buzia.
Generalnie na pędzle RT wydałam 120zł i uważam, że to jedne z najlepiej zainwestowanych pieniędzy. Pędzle były prane już kilkakrotnie i nie uroniły ani jednego włoska.


W okolicach oczu najczęściej lądowało takie o to zestawienie. Jest to cień kiko w kolorze 101 oraz vipera w kolorze 44 w załamaniu. Kiko jest piękny i opalizujący. Genialnie się rozprowadza, nie traci na intensywności przy rozcieraniu. Z kolei brąz od vipery to niedoceniany cień, który również genialnie się rozprowadza, nie ginie przy rozcieraniu, a przy tym trzyma się cały dzień, a kosztuje grosze. Jestem bardzo ucieszona faktem, że Kiko otwiera swój sklep firmowy w warszawskiej Arkadii. Na pewno kupię jeszcze kilka kolorów cieni, ponieważ są genialne, oby tylko nie było za drogie :)
Korektorem tego roku jest zdecydowanie Fit me od maybelline. Posiadam kolor 10 i jest idealny, zarówno w lecie jak i jesienią. Genialnie kryje i utrzymuje się przez cały dzień, nawet bez przypudrowania. Wielka szkoda, że nie jest dostępny w Polsce stacjonarnie. On line również trudno go dorwać. Rossmann wprowadza do swojej oferty podkładw sztyfcie z linii Fit me, więc być może za jakiś czas wprowadzi również korektor. Oby!! :)


Lakierami, które najczęściej lądowały na moich paznokciach we wrześniu, ale także wcześniej są lakiery z Delii z serii Satin Candy. Jest to seria lakierów o piaskowym wykończeniu, w letnich kolorach. Na razie mam trzy, ale zapewne kupię jeszcze jakieś odcienie. Genialnie trzymają się przez kilka dni (chociaż to cecha piaskowych lakierów), bardzo dobrze się rozprowadzają, mają szerokie pędzelki, a do tego są tanie - około 6zł za sztukę. Dla mnie bomba!


Dwójka ulubieńców pielęgnacyjnych z tego miesiąca pochodzi z paczki z nowościami od lirene. Żel pod prysznic o zapachu truskawki, który podbił nie tylko moje serce. Zapach jest delikatny, niczym prawdziwe truskawki, nie jest przeładowany chemią. Fakt, że utrzymuje się tylko pod prysznicem, ale i tak jest cudowny. Przywodzi na myśl wakacje, które już minęły. Ten żel to nie tylko piękny zapach, ale także dobre działanie. Pieni się, jest wydajny, szeroko dostępny, a do tego tani - kosztuje około 12zł za 400ml. Cieszę się, że mam w zapasach pozostałe wersje zapachowe - różany i brzoskwiniowy. 
Drugim pielęgnacyjnym ulubieńcem jest emolientowe serum sos, również od lirene. Miałam do wyboru rozpocząć używanie albo od balsami, albo od serum i ze względu na jego mniejsze rozmiary padło na serum. Okazało się ono strzałem w 10. Pomimo parafiny już na drugim miejscu w składzie sprawdza się u mnie świetnie. Nawilża i łagodzi podrażnioną skórę na łokciach i dłoniach. Zdarzyło mi się również zastosować je na całe ciało i również było świetne. Owszem zostawia na skórze wyczuwalną warstwę, jednak przy produktach emolientowych to standard. Wystarczyło już jedno użycie, aby zniwelować uczucie ściągnięcia skóry na łokciach i suche skórki wokół paznokci. Serum przypadło również do gustu moim domownikom, m.in. do pielęgnacji stóp. Jak widać na zdjęciu zużycie jest już całkiem spore, więc produkt na pewno jest dobry. 

Ulubieńcy na blogu pojawiają się rzadko, a więc jeżeli już się pojawią to na pewno są to kosmetyki tak świetne, że musicie je wypróbować!!!
a może już znacie któregoś z moich wrześniowych faworytów?
pozdrawiam Was serdecznie!
Marta. 

12 komentarzy:

  1. Jakie śliczne te lakierki z Delii, u mnie ich niestety nigdzie nie ma... A pędzle Real Techniques mi się marzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie ta szampańska truskawka, pędzle również - zwłaszcza, że moja kolekcja jest bardzo uboga i ogranicza się do tych z Biedronki ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemni ulubieńcy. :) U mnie ciągle za mało pędzelków. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuszą mnie te satynowe lakiery :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pędzle oraz żel truskawkowy chętnie widziałabym u siebie ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Szampańska truskawka brzmi smakowicie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. wąchałam ostatnio ten truskawkowy żel z Lirene, ale ostatecznie skusiłam się na Miodowy nektar który pachnie jak sernik :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mam korektor FIt Me ale mnie jakoś się nie sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hello ja posiadalam kilka produkto kiko i byly super,glupia bylam bo oddalam a teraz nie mam do nich dostepu,kupowalam w paryzu i bylam zachycona zwlaszcza filtrem uv do twarzy w sticku teraz jak bede to wykupie pol sklepu pozdrawiam acha i fixer spray tez byl dobry mocno makijaz trzymal i maseczki do twarzy byly super tylko szybko tracily waznosc niby 6miesiecy a juz po 4 uczulaly te produkty ale ceny nie sa wysokie a produkty bardzo dobre,buziaki pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak i Ty nie lubię w lecie ciężkich podkładów na twarzy, wystarcza mi wtedy tylko puder w kamieniu do zmatowienia buzi i nic więcej, ale jesienią i zimą lubię się pomalować mocniej :).

    OdpowiedzUsuń
  11. chodzą za mną te pędzle ,chyba w końcu będę musiała ulec :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam to serum z Lirene i jestem bardzo zadowolona :) lubię taką "taką" właśnie konsystencję :)
    mam tez balsam z tej serii ale jest dla mnie za "wodnisty" :)

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o nie wstawianie komentarzy typu "zapraszam do siebie ". Uwierzcie, że chętniej zaglądamy na blogi dziewczyn, które komentując nie reklamują się. Z góry dziękujemy! :)