Ilość wyświetleń bloga

Obserwatorzy

środa, 8 lutego 2012

ulubieńcy stycznia 2012

Witam Was Serdecznie! :)Wiem, że mamy już połowę lutego, a ja dopiero z ulubieńcami stycznia :) Ale znów mam swoje wytłumaczenie, czyli sesja :) Za mną w tym tygodniu dwa ciężkie ustne egzaminy, na szczęście oba zdane!! Świetnym relaksem będzie dla mnie notka o ulubieńcach :) .Wydaje mi się, że nie ma tego wiele, ponieważ zrobiłam ostrą selekcję :) .Zdjęcia zrobiłam sama, ponieważ Beaty jeszcze nie ma. Wydaje mi się, że są w miarę czytelne i na pewno rozpoznacie co jest co :)













W styczniu skupiłam się na pielęgnacji, ponieważ na zbyt częsty makijaż nie miałam po prostu czasu :)
Na pierwszy rzut oka widać, że królowały u mnie tanie marki - Ziaja i rossmanowy Synergen.


Seria Ziaja Med zaciekawiła mnie gdy tylko o niej usłyszałam. Fakt, że jest dostępna tylko w aptekach dodatkowo podziałała na jej korzyść, ponieważ zaczęła mi się kojarzyć z drogimi aptecznymi specyfikami. Najpierw zdecydowałam się na krem pod oczy. Wydaje mi się, że nie widzicie zbyt dobrze, więc podaje Wam całą jego nazwę: Ziaja Med, Kuracja Lipidowa, Fizjoderm, Krem pod oczy na dzień / na noc. Kupiłam go pod koniec grudnia ubiegłego roku za około 12 zł w aptece, która była w Kauflandzie.


Krem ma pojemność 15ml. Wydaje mi się, że to taka standardowa pojemność jak na taki krem. Opakowanie - tubka, szalenie wygodne, z aplikatorem, który przykładam po prostu pod oko, wyciskam zawsze dokładnie tyle ile chcę i mogę sobie paluszkiem rozprowadzić.
Ma świetny skład - bez silikonów i barwników.
Co do działania - kolejna bajka :) Krem świetnie nawilża delikatną skórę wokół oczy i przyjemnie ją napina. Bardzo dobrze się rozprowadza. W ogóle nie podrażnia, w końcu jest przeznaczony do skóry wrażliwej. Często nakładam grubszą warstwę, która też mnie nie podrażnia. Wiadomo, że jak coś tam dostanie się do oka to i łzawi, ale generalnie mnie ma z tym żadnego problemu.
Krem ma jednak jedną wadę, która dosyć mocno działa na jego niekorzyść - zostawia film, nie wchłania się do końca. Stosuję go tylko na noc, więc nie jest to dla mnie problem. Na dzień będzie za tłusty, zwłaszcza dla dziewczyn, któe korzystają z korektora pod oczy. Pomimo tej jednej wady zachęcił mnie do kupienia w lutym jego brata od cienii pod oczami.

Kolejny produkt to tonik antybakteryjny Ziaja Med. Kupiłam go, aby uzupełnić działanie żelu. Do kolekcji brakuje mi jeszcze kremu, który pewnie kupię jak tylko zużyję wszystkie jakie mam teraz.
Tonik o pojemności - 200ml za 9zł. Jak to z Ziają w kwestiach finansowych - interes życia.
Co do jakości produktu to Ziaja nie zawiodła, a przynajmniej nie zawiodła w adekwatności ceny do jakości. Tonik świetnie oczyszcza skórę, wyraźnie ją odświeża. Nie ma silnego uczucia wypalenia, ale łatwo poczuć, że dobrze oczyścił skórę. Na takie oczyszczanie potrzebuję około 2-3 wacików. Ktoś może powiedzieć, że dużo, ale ja po prostu oczyszczam, aż do momentu gdy wacik będzie całkowicie biały. Przy swoim oczyszczaniu nie wysusza, nic a nic. W sumie mógłby trochę wysuszać pryszcze :) Co do jego głównego zadania, czyli eliminacji trądziku niestety nie zajmuje się tym zbyt dobrze. Na pewno nie szkodzi, ale ja po miesiącu stosowania nie zauważyłam szczególnego zniwelowania takich zmian. Fakt, na pewno w połączeniu z żelem je złagodził i uspokoił, ale nie wyeliminował do końca. Jednak zamierzam go zużyć do końca i być może coś się jeszcze zmieni.

Kolejny produkt to żel antybakteryjny Ziaja Med.
Od żelu nie wymagam na wiele - ma zmywać podkład, nie wysuszać i nie podrażniać. Ten spełnia wszystkie moje wymagania. Do zmycia podkładu zużywam zazwyczaj trzy "pompki" produktu. Wydaje mi się być wydajnym, ponieważ używam go już ponad miesiąc i zużyłam około połowę. Na pewno wpływ na to ma pompka. Uwielbiam kosmetyki z pompką, więc z pewnością gdy go zużyję przeleję tu kolejny żel.

Ostatni kosmetyk z pielęgnacji to peeling Synergen. Kupiłam go ze względu na promocję - 3,99zł, oraz dziewczyny na YT go chwaliły. Ja z całego serca dołączam się do tych pochwał. Peeling u mnie sprawdza się świetnie. Nie podrażnia, jednak przy założeniu, że nie będziemy nim strasznie mocno trzeć, a jedynie myć twarz podobnie jak żelem. Ma duże drobinki, więc to wystarczy. Zdzierak do pocierania to Soraya. Peeling ma pojemność 100ml i kosztuje 4zł na promocji, więc naprawdę żal nie spróbować. Ja kupiłam dwa opakowania na zapas, bo nie wiadomo kiedy znów będzie promocja, a opakowanie małe, więc pewnie szybko się zużyje :)


Jeżeli chodzi o makijaż to w styczniu wpadły mi w oko trzy
produkty.

Pierwszy z nich to tusz Bourjois, Voulme Fast & Perfect
Mascara. Dostałam go w prezencie świątecznym od mamy. Okazał się on PRZEświetny wprost! Nie będę się tu nad nim rozpisywać, ponieważ planuję zrobić mu indywidualną recenzję . Jest on wart uwagi. Powiem tylko tyle: na drugie imię powinien powiedzieć SPEKTAKULARNY :)
Tusz kosztuje około 50zł.

Podkład, który dostałam od Beaty świetnie się u mnie sprawdził. Spodziewałam się tego, ponieważ maybelline robi podkłady, które wprost kocham! Po użyciu tego kilka dziewczyn zwróciło mi uwagę, że kolor jest idealnie dobrany, nic a nic się nie odznacza. 30sand z maybelline mogę kupować w ciemno, bo czy zima czy lato idealnie będzie mi pasował :)
Podkład kosztuje około 40zł.

Ostatnia rzecz to wysuszacz z wibo. Kosztował około 5zł, a okazał się świetny.
Jeden psik i paznokcie są idealnie suche. Jedyną jego wadą jest to, że tłuści skórę i to bardzo. Jednak jako, że paznokcie od razu po użyciu sa suche to można umyć ręcę pod bieżącą wodą i problem znika :)


i to w sumie na tyle :)
Pozdrawiam Wam i do następnej notki :)

3 komentarze:

Prosimy o nie wstawianie komentarzy typu "zapraszam do siebie ". Uwierzcie, że chętniej zaglądamy na blogi dziewczyn, które komentując nie reklamują się. Z góry dziękujemy! :)