Ilość wyświetleń bloga

Obserwatorzy

wtorek, 7 stycznia 2014

i żeby w Nowy Rok wejść z czystym kontem!

Witam Was bardzo serdecznie :)

po raz pierwszy w 2014 roku :)
z tej okazji i na wstępie chcę życzyć Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
i żeby blog każdej z was był tym najlepszym!!

Podobno wszystko co nowe lepiej jest zaczynać z czystym kontem, także dzisiaj zapraszam Was na prezentację kosmetyków, które towarzyszyły mi i skończyły się w listopadzie i grudniu 2013. Produktów jest dużo, ale nie mniej (a nawet więcej!) czeka na mnie w szafce z zapasami.






Mydła z Bath&Body Works powoli stają się klasykami i zdobywają coraz to nowe fanki. Ja również bardzo je lubię, zarówno w wersji pianki jak i żelu. Ostatnio wykończyłam właśnie wersję w żelu Sicilian Lemon - piękny zapach! Dodatkowo nie wysuszają moich rąk i są wydajne. Jedyny ich mankament co cena :/
KUPIĘ PONOWNIE

Zmywacz do paznokci od eveline to mały koszmarek. Według mnie to jeden z najgorszych zmywaczy dostępnych na rynku. Przypuszczalnie wygrają z nim nawet zmywacze z kiosku Ruchu.
Jedynym jego plusem jest trwałe opakowanie. Nie przecieka, a pompka idealnie produkt dozuje. Napisy się nie ścierają.
-zupełnie nie zmywa lakieru. Jakby się uprzeć, zużyć 10 wacików to i da się cokolwiek zmyć. Nie obejdzie się jednak bez pocierania. Nic nie daje także długie przytrzymanie wacika nasączonego zmywaczem przy paznokciu. Przez to wszystko robi się strasznie niewydajny.
NIE KUPIĘ PONOWNIE

Kremy do rąk od Lirene bardzo polubiłam i jak do tej pory każdy przypadł mi do gustu. Z wersją z ogórkiem nie było inaczej, jednak miała też pewne minusy. Właściwie to jeden - brak ogórka.
Krem zamknięty jest w przyjemnym dla oka zielonym opakowaniu z motywem ogórka. Niestety ogórek znajduje się tylko w opakowaniu. W zapachu zupełnie go nie czuć. Zapach jest zwykły, glicerynowy.
Krem w konsystencji jest gęsty, ale nie idą za tym jego treściwe właściwości. Krem mega szybko się wchłania, praktycznie do zera. Ukoi wysuszone mydłem ręce. Nie jest to jednak mocno regenerujący produkt. Nadaje się do codziennej pielęgnacji niezbyt wymagających rak. Koi i nie podrażnia, ale na pewno nie nawilża dogłębnie. Ze względu na szybkie wchłanianie świetnie sprawdzi się w torebce. Jako że wchłania się do zera nie pozostawia na skórze tłustego filmu.
NIE KUPIĘ PONOWNIE



Duet od Dermena to mój kolejny krok w walce z wypadającymi włosami. O ile szampon znałam i stosowałam już wcześniej o tyle odżywka była dla mnie zupełną nowością.
Szampon jest świetny. Bardzo dobrze oczyszcza i odświeża włosy. Mocno się pieni, a dzięki temu jest wydajny. W kwestii przeciwdziałania wypadaniu również dobrze sobie radzi. Na pewno wzmacnia włosy, a regularnie stosowany będzie skutecznie przeciwdziałał wypadaniu. Nie wygra pojedynku ze słynnych szamponem pharmaceris, ale na pewno wyjdzie z tego pojedynku z twarzą.
KUPIĘ PONOWNIE

Odżywka niestety nie  popłynęła. Okazała się całkowitym bublem. Nie radziła sobie z niczym. Nie pomagała w rozczesywaniu włosów (a miała), nie zmacniała i nie odżywiała. Generalnie nic ciekawego i na pewno nie kupię jej ponownie.
NIE KUPIĘ PONOWNIE



Zminiaturyzowany lakier kupiłam na wesele. Od tego czasu tak stał i stał, aż w końcu jego termin ważności upłynął i poszedł do kosza. Nie mam o nim nic szczególnego do powiedzenia. Na pewno sprawdzi się do torebki, aby spsikać nim i tak już hełmowatą weselną fryzurę. Na co dzień na pewno nie - potrzebujemy czegoś w pojemności 300ml.
KUPIĘ PONOWNIE

Maski pilomax zdobyły blogosferę głównie dzięki faktowi, że są prawie na każdym spotkaniu blogerskim. Maseczka okazała się całkiem  niezła. Potraktowałam ją bardziej jako odżywkę, ponieważ włosy wyglądały po niej jak po dobrej odżywce. Duży plus za przyjemny zapach.
KUPIĘ PONOWNIE

Szampon oczyszczający od YR to dla mnie produkt obowiązkowy. Jest to jeden z najlepiej oczyszczających szamponów. Jest gęsty, a co za tym idzie - wydajny. Dodatkowo kupując go wspomagamy sadzenie drzew :)
KUPIĘ PONOWNIE



Trio od Lirene stosowałam mniej więcej razem. Najbardziej do gustu przypadł mi, o dziwo, żel pod prysznic. Miał niesamowicie intensywny cytrusowy zapach. Dodatkowo bardzo mocno się pienił, więc był wydajny. Tak jak wszyscy wokół mówią - żel nie pomoże w zwalczaniu cellulitu, ale pomimo to okazał się fajnym produktem do mycia :)
KUPIĘ PONOWNIE

 Drugie w kolejności będzie serum. konsystencja jest gęsta i treściwa, ale szybko się wchłania. Przyjemnie nawilża i wygładza skórę. Kiepsko jest jedynie z wydajnością - za szybko znika z opakowania. Jak cała seria ma przyjemy cytrusowy zapach. 
KUPIĘ PONOWNIE

Peeling to produkt z tej trójki najbardziej znany. Zbiera on również najlepsze recenzje. Nic dziwnego, ponieważ robi ona naprawdę dobrą robotę. Zawiera w sobie duże drobinki peelingujące, dzięki nim robi się z niego mocny zdzierak. Ma gęstą konsystencję, a dzięki temu się nie marnuje w odpływie. Nie zostawia po sobie oblepionej skóry, za to bardzo gładką. Stosowałam go tylko na wybrane partie i trzy razy w tygodniu i przy takim użytkowaniu był wydajny. 
KUPIĘ PONOWNIE



Produkty Bath&Body Works są znane już wszystkim. Mam to szczęście, że są dostępne stacjonarnie właśnie w Warszawie. Mnogość produktów i zapachów często przytłacza. Ceny zresztą też. (ahh pamiętam te czasy gdy krem do ciała kosztował 29zł, a teraz tyle kosztuje na wyprzedaży). Miniaturki ich produktów to według mnie świetna sprawa! Nie są duże, ponieważ mają 88ml, więc wystarczają na spróbowanie danego produktu. Nie znudzą się tak jak pełnowymiarowe opakowanie (256ml). Cenowo nie wypadają jednak zbyt korzystnie, ponieważ za trzy sztuki w promocji musimy zapłacić 35zł (kiedyś 30zł!). W końcówce roku udało mi się zużyć balsam do ciała o zapachu twilght woods. Zapach bardzo przyjemny, trochę otulający. Na pewno przypadnie do gustu wielu osobom. Właściwości nawilżające balsamu są wątpliwe, ale te produkty kupujemy głównie dla zapachu, a ten utrzymuje się na skórze przez kilka godzin po aplikacji. 
KUPIĘ PONOWNIE

Peeling to produkt, który stosujemy pod pryszanicem, a w takie produkty zazwyczaj nie lubimy inwestować zbyt dużo. Peeling antycellulitowy Body Art od Dr Irena Eris to koszt około 40-50zł. Sporo! W tym przypadku za ceną poszła jakość. Ten produkt to powiew luksusu pod prysznicem. Drobinki są duże i jest ich dużo. Jest gęsty, a dzięki temu się nie marnuje w odpływie.


KUPIĘ PONOWNIE




Filtr od Ziaji stosowała moja Mama. Ja jednak nie do końca w tej kwestii ufam tej firmie, a mojej Mamie mało co szkodzi :) a co za  tym idzie większość rzeczy jej pasuje. Nie inaczej było z tym kremem. Oceniła go pozytywnie, nie mam nic do dodania. Wiem, że na pewno był wydajny i na pewno działał, bo Mamcia jakaś taka blada była ;) 

Tonik z firmy Melisa to produkt stosunkowo znany, zwłaszcza w swoim dawnym opakowaniu ( i formule???) Nie udało mi się go dostać w starym wydaniu, więc jak tylko zobaczyłam w nowym to od razu kupiłam. Miało być super świetnie, a jak było? Co najwyżej poprawnie. Zachwytów nie było, tonik wpisał się w grupę wielu dobrych, ale nie zachwycających produktów. Oczyszcza, odświeża, ładnie pachnie, jest wydajny. Niby nic dodać, nic ująć, ale ja do niego raczej nie powrócę. 
NIE KUPIĘ PONOWNIE

Płyn łągodzący do demakijązu oczu od Lirene to nie jest ich najbardziej znany produkt, co więcej jest bardzo nieznany. a dobry, dobry! Szkoda tylko, że ma taką małą pojemność. Zresztą wszystkie takie produkty są małe. Co to jest 125ml., a dobry był. Bardzo dokładnie pozbywał się korektora, cieni, eyelinera i różnych innych cudów z oka. Nie ma co się nad nim rozwodzić. aaa i nie podrażniał ;) 
KUPIĘ PONOWNIE

Płyn micelarny od farmony wprost przeciwnie (w sensie, że taki znany!). Przywędrował do mnie po wakacyjnych igraszkach i od razu poleciał do szafki z zapasami. W przeciwieństwie do mnie większość dziewczyn od razu zaczęła go używać i już po krótkiej chwili poleciały pierwsze recenzje. Wszystkie negatywne! Naprawdę początkowo trudno było doszukać się czegoś dobrego o nim. Wszyscy pisali, że nie zmywa, że podrażnia i że generalnie jest do bani. Jak się człowiek takich rzeczy naczyta to siłą rzeczy trochę negatywnie się do czegoś nastawia. a nie słusznie, nie słusznie. U mnie płyn zdał egzamin. Może po prostu nie wymagam cudów, a jedynie dobrego działania. Płynu używałam głównie do zmywania podkładu, czasami do zmywania makijażu oka. Był ok. Znów bez szału, ale tragedii nie było. Morza łez też nie. Nie ręczę za niego głową, ale dla mnie to dobry produkt, który warto kupić.
KUPIĘ PONOWNIE

Emulsja Energizująca vitacerin pisałam o niej TUTAJ
KUPIĘ PONOWNIE

Nawilżający krem ochronny do twarzy 30SPF pisałam o nim TUTAJ.  
KUPIĘ PONOWNIE




Duet kremów od Lirene zaczęłam stosować jeszcze w okresie letnim. Zawsze w duecie. Niestety poużywałam sobie dość krótko. Narobiły więcej szkody niż pożytku. Po prostu - moja skóra zareagowała na nie masą nowych nieprzyjaciół, czyli generalnie kremy mnie zapychały. Nie wiem dokładnie, który zawinił. Wychodzi na to, że kowal zawinił, a cygana powiesili. Odstawiłam na wszelki wypadek oba. Swoje przeleżały i w grudniu trafiły do kosza. 
NIE KUPIĘ PONOWNIE

Effaclar to klasyk. Po raz kolejny u mnie. Na zawsze w moich ulubieńcach. Nie ma sobie równych. Kolejny już czeka w szafeczce. 
KUPIĘ PONOWNIE

Multifunkcyjny krem BB od Lirene doczeka się swojej recenzji już za chwilę. Zaproszę Was na nią już za kilka dni :)
KUPIĘ PONOWNIE

Płyn micelarny od pharmaceris (micele idą u mnie jak woda, więc nie jestem najlepszą osobą do oceniania ich wydajności). Płyn stosowałam tylko do twarzy, ponieważ z oczami zupełnie sobie nie radzi. Za to fajnie sprawdził się zarówno z lekkimi polskimi kremami BB jak i ciężki podkładami typu revlon color stay. Kosztuje dosyć sporo, ponieważ około 20zł, a to odstrasza.
NIE KUPIĘ PONOWNIE

Pinka myjąca youngy od Lirene niestety nie pobyła ze mną zbyt długo. Wystarczyło jedno spotkanie z podłogą i pompka odeszła w zapomnienie. Długo po niej nie płakałam, ponieważ generalnie produkt mnie nie porwał. Głównym mankamentem był dla mnie intensywny zapach, który o ile rano był do zniesienia, ale wieczorem był już zbyt duszący. 
NIE KUPIĘ PONOWNIE

Nawilżający żel oczyszczający od olos. Dacie wiarę jaki to luksus - 95zł za 50ml. Nie wiem jak Was, ale mnie to zamurowało. Drogie to jak cholera! a czy warte tej ceny? Nie. To znów trafiony produkt, nie na tyle, żeby wydać na niego prawie stówkę! Zupełnie się nie pieni - a to dobrze. Zupełnie nie ściąga skóry - też dobrze. Dokładnie oczyszcza - bajka. Jednak za stówkę można kupić ze cztery żele, które dadzą nam to samo!
NIE KUPIĘ PONOWNIE

Korektor mineralny od Bell. Znalazł się tutaj ze względu na to, że już dawno minęło mu sześć miesięcy od kiedy pierwszy raz go odkręciłam. Trochę szkoda, bo był dobry. Może nie sięgałam po niego zbyt często ( w sensie, że nie codziennie), ale za każdym razem byłam tak samo zadowolona. Cienie pokrył, w zmarszczki nie wchodził, trwał dzielnie na swoim miejscu przez wiele godzin. Nic do dodania. 
KUPIĘ PONOWNIE



W tym denku znalazło się również wiele próbek. Wynika to z faktu, że kilka dni przed feriami świątecznymi skończył mi się mój dzienny krem, a wiedziałam, że w domu czeka na mnie krem, który chcę wypróbować, więc w ruch poszły próbki. Każdy dzień z innym kremem, ale na szczęście żaden z nich mi nie zaszkodził. Najbardziej przypadły mi do gustu kremy Clareny i to do nich jestem skłonna wrócić w pełnowymiarowej pojemności. Znalazła się tutaj także nawilżająca maseczka od Lirene, która jest świetna i na pewno sięgnę po nią ponownie. 
Pierwszy i ostatni raz znalazły się tutaj płatki kosmetyczne. Są to duże płatki marki rossmann, które dla mnie zdominowały duże płatki od Cleanic. Są o wiele trwalsze, nie rozwarstwiają się, są grubsze. 

Opcja KUPIĘ PONOWNIE nie oznacza, że od razu biegnę do sklepu i kupuję taki sam produkt. Oznacza to, że produkt był na tyle dobry, że jeżeli nie znajdę nic nowego i wartego wypróbowania to kupię go ponownie jako pewniaka.

Znów wyszedł mi post długości serialu codziennego, czyli za długi! Tak dobrze idzie mi zużywanie kosmetyków, że w szafce z zapasami już widać prześwity. Czas uzupełnić je nowymi zakupami!!!

pozdrawiam Was serdecznie!
Marta

16 komentarzy:

  1. To tak samo jak ja. Kupuję zawsze coś innego, polecanego, jak nie znajduję nic ciekawszego, kupuję to co lubię i sprawdziłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam napisać że spore denko i że gratuluję. ;))

      Usuń
  2. Miałam jedynie Effaclar i też go lubię, choć po zużyciu jednego opakowania 400ml przez prawie pół roku nieco mi się znudził, ale na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jaki zmywacz byś poleciła?
    (ja właśnie "męczę" Evelina)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie najlepszy zmywacz to zielona Isana (rossmann) :)

      Usuń
  4. Odżywka Pilomax to zdecydowanie mój ulubieniec :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo tego :D Chciałam kupić płyn Micelarny z Pharmaceris i widzę ze dobrze ze tego nie zrobiłam

    OdpowiedzUsuń
  6. Używam właśnie tego szamponu z YR i bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spore denko, :)Właśnie używam kremu do rąk z Lirene i faktycznie, nie działa tak jak lubię.

    OdpowiedzUsuń
  8. O wow, spore denko! Bardzo lubię wszelkie peelingi z Lirene:)

    OdpowiedzUsuń
  9. chyba Beti pomagała Ci zużywać, co? :P hihi
    kocham mydła BBW! ich zapas w moich szufladach, to koenieczna konieczność :)

    OdpowiedzUsuń
  10. duże denko! :) ja na koniec roku zupełnie odpuściłam zużywanie, ale mam nadzieję, że to nadrobię.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  11. pokażne zużycie ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o nie wstawianie komentarzy typu "zapraszam do siebie ". Uwierzcie, że chętniej zaglądamy na blogi dziewczyn, które komentując nie reklamują się. Z góry dziękujemy! :)