Hej :)
Na temat produktu, który będzie dzisiaj omawiany każda z Nas coś tam słyszała. Generalna idea jest wszystkim znana - balsam do stosowania pod prysznicem. Nivea chce podarować nam trochę czasu z rana, abyśmy zdążyły jeszcze skoczyć do sklepu na zakupy ;) Mnie produkt zaciekawił już przy pierwszych wzmiankach w reklamach. Wiedziałam, że prędzej czy później i tak go kupię. Jednak moje konkursowe szczęście pozwoliło mi załapać się na testowanie tego produktu. Tym sposobem gości u mnie już dwa tygodnie i sięgam po niego prawie każdego dnia, co końcem końców okazało się błędem, ale o tym będzie dalej.
Jak stosować?
Skoro już wszyscy wiedzą jak, zastanówmy się czy warto?
OPAKOWANIE jest niekrzykliwe i charakterystyczne dla stylistyki nivea. Solidne, a napisy się nie ścierają. W przeciwieństwie do nowych balsamów nivea ma prostą zakrętkę, a dzięki niej "może stać na głowie" i wszystko ładnie ścieka. Zamknięcie jest szczelne i z pewnością nic się nigdzie nie wyleje. Jedyną, ale zarazem największą wadą opakowania jest jego "śliskość", bardzo często wyślizguje się z dłoni.
KONSYSTENCJA jest praktycznie identyczna jak w wielu innych balsamach. Gęsta i treściwa. Nie spływa z dłoni, ani ciała i łatwo się rozprowadza.
ZAPACH standardowy, charakterystyczny dla wielu produktów tej firmy.
SKŁAD na składach się nie znam, ale podobno parafina na trzecim miejscu nie wróży nic dobrego.
DZIAŁANIE, które chyba powinno być wymienione jako pierwsze, ale jako że nie jest, aż tak oszałamiające zostało wymienione na ostatniej pozycji. Działanie jest zadowalające. Skóra nie jest ściągnięta ani przesuszona po prysznicu. Jest gładka, nie nie nawilżona. Nie można spodziewać się cudów po produkcie do spłukiwania, ponieważ co zostanie na skórze to nasze. Produkt nadaje się dla wszystkich, chociaż nie wszystkich jego działanie zadowoli. Na pewno część z Was woli mocniejsze nawilżenie. Balsam idealnie nadaje się do stosowania doraźnego gdy nie mamy czasu na porządne i nieco czasochłonne nawilżanie.
WYDAJNOŚĆ po dwóch tygodniach stosowania czuję, że każda kolejna porcja może okazać się tą ostatnią, a za 15zł oczekiwałabym nieco dłuższego stosowania.
Generalnie uważam, że jest to produkt wart kupienia i przekonania się na własnej skórze czy się polubicie. Nie odradzam go zupełnie jako, że mnie nie uczulił ani nie wyrządził żadnej innej krzywdy.
pozdrawiam Was serdecznie!
Marta.
ja też go mam , i narazie testuje , ale u mnie sprawdza się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńRówniez stosuję i sprawdza się całkiem dobrze, choć nie ma spektakularnych efektów :)
OdpowiedzUsuńsłabo widzę.. sama nie wiem, poczekam na inne opinię :) bo przydał by się taki produkt na wyjazd
OdpowiedzUsuńmnie w ogóle nie kusi... i jeszcze ta bezsensowna parafina :< bodajże u coralblush czytałam, że daje taki sam efekt, jak użycie zwykłego balsamu i spłukanie go ;P
OdpowiedzUsuńdla mnie zbyteczny
OdpowiedzUsuńFaktycznie, te opakowania Nivea są baaardzo śliskie :/
OdpowiedzUsuńDla mnie taki produkt jest bez sensu. Najpierw się kąpiesz, a potem nakładasz balsam aby go spłukać... Wolę jednak klasyczne masła i balsamy. Choć uwielbiam zapach tych kosmetyków, bo przypomina mi dzieciństwo, to na ten raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńmam mini wersję z rossmannowskiej gazetki ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńmam białą wersję i dla mnie jest w sam raz - mam skórę raczej normalną, używam rano po prysznicu, bo nie lubię się wtedy balsamować. poziom nawilżenia taki doraźny jest w sam raz, ale na zimę na pewno będzie za słaby i sięgnę po tradycyjny nawilżacz. niemniej jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A