Dacie wiarę, że już przyszła jesień? Nie ma co się czarować - jest chłodno, na chodniku są już pierwsze suche liście, parasol już na stałe trzeba nosić w torebce, a o balerinach na nogach już również powoli możemy zapomnieć. Jak nie trudno się domyślić nie jestem wielką fanką jesieni. Zdecydowanie wolę lato. Wtedy jest tak bezproblemowo i na luzie. Jesień to same problemy i nie przekonacie mnie przysłowiową "polską złotą jesienią". Przychodzi chłód i kłopoty. Również te w naszym ciele i na naszej skórze.
Pierwszym, a zarazem najbardziej dotkliwym problemem, stały się dla mnie moje włosy. Serce mi pęka gdy moja duma i chluba ląduje w odpływie.
Pierwsze niepokojące oznaki przyszyły do mnie już w sierpniu. Początkowo starałam się to traktować jako swoją paranoję, jednak z biegiem czasu było już tylko gorzej. Moje grube i gęste włosy powoli, jeden po drugim, opuszczały moją głowę.
Muszę się Wam przyznać, że przeraziłam się do tego stopnia, że zrezygnowałam z farbowania. Wiem, że być może współczesne farby nie niszczą, a podobno nawet pomagają, ale ja jestem wyznawcą starej szkoły, czyli - farba szkodzi. Ostatnie farbowanie miało miejsce 1 lipca i aktualnie moje włosy są w fazie "przetłuszczonych odrostów", czyli ciemniejsze odrosty nie wyglądają za fajnie, ale staram się zacisnąć zęby i jakoś przetrwać.
Pierwszy krokiem ratunkowym był internet, czyli rozpaczliwe poszukiwanie informacji "co zrobić z wypadaniem włosów". Pomysłów oczywiście w sieci jest co niemiara. Jako że byłam zdruzgotana podjęłam walkę na każdym możliwym polu.
Dzisiaj przekaże Wam wrażenia z pierwszego pomysłu do którego się zastosowałam, czyli zmiany szamponu. Zazwyczaj traktuję swoje włosy szamponami oczyszczającymi, z sls. Generalnie zależy mi na jak najlepszym oczyszczeniu włosów i skóry głowy. Bardzo chętnie sięgam również po szampony do wrażliwej skróry głowy, a od czasu do czasu (czyli kiedy jestem w domu rodzinnym i mam okazję ;)) sięgam po szampon przeciwłupieżowy, bo jak to mówią "strzeżonego Pan Bóg strzeże".
Teraz, jak nie trudno jest się domyślić, trzeba było sięgnąc po szampon przeciwdziałający wypadaniu włosów. Po dobrych doświadczeniach z szamponami pharmaceris wybór padł na tę markę i na skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych.
Co do samego szamponu to muszę Wam powiedzieć, że się nie rozczarowałam. Okazał się on produktem wydajnym, ponieważ towarzyszy mi od sierpnia, aż do tej pory, czyli już dwa miesiące. Włosy myję co 2-3 dni i sięgałam po niego prawie za każdym razem. Czasami tylko kusiło mnie coś innego. Aktualnie zostało mi już go zaledwie około 50ml. Włosy zawsze myję nim dwukrotnie. Za każdym razem wystarczy kropla, aby narobić sporo piany. Na dodatek jest to dobra i mocna piana, która nie spływa. Nakładałam szampon na włosy, robiłam pianę i brałam się za mycie ciała, aby szampon mógł pobyć przez kilka chwil na skórze, a na końcu zmywałam go. Dodatkowo ma bardzo przyjemny, ale nie nachalny zapach, który niestety nie utrzymuje się na moich włosach. Konsystencja jest rzadka, ale nie ucieka mi z dłoni podczas mycia.
Opakowanie również ma bardzo na plus, ponieważ jest przezroczyste, czyli kontrolujemy ile szamponu nam zostało. Plusem jest również charakterystyczne dla opakowań pharmaceris - wgłębienie na palec.
Cena jest wysoka jak na szampon, ponieważ kosztuje około 25zł (w moim kuponach z sp często pojawia się za 15zł). Jednak jest to produkt apteczny, co dla mnie oznacza mniej więcej tyle co bezpieczny, więc jestem skłonna zapłacić więcej. Bezpieczny, czyli nie podrażnia skóry głowy. Moje przetłuszczające się włosy bardzo dobrze oczyszcza, nie przesusza ich, ale je przesuszyć to jest wyczyn i na razie żadnemu szamponowi się to nie udało :) . Ciekawym aspektem tego szamponu jest fakt, że nabłyszcza włosy. Zazwyczaj nabłyszczające są odżywki, a tu taki zaskok, bo nabłyszcza szampon. Włosy po wyschnięciu (moje włosy zawsze schną naturalnie) są miękkie, gładkie i błyszczące.
Według mnie wszelkie boczne aspekty tego szamponu zostały omówione. Teraz czas przejść do meritum, czyli do działania na wypadanie.
Najważniejsze jest to, aby zostawić go przez kilka minut na włosach. "Szampon nie zadziała, bo i tak od razu do zmywamy", więc aby zobaczyć jego działanie zostawiałam go na włosach i zadziałał. Był to mój pierwszy krok w walce z wypadaniem i przez pierwsze dwa tygodnie jedyna czynność, która przeciwdziałałam wypadaniu. Ograniczył mi wypadanie, na pewno go nie zwalczył, ponieważ wciąż z nim walczę, ale na pewno wzmocnił włosy. Nie chcę, by zabrzmiało to jak banał "zwalczył wypadanie", bo nie zwalczył, ale na pewno był dobrym pierwszym krokiem w tej walce. Włosów wypadało na pewno mniej, a te które zostawały stały się piękniejsze.
Podsumowując: Serdecznie polecam Wam ten szampon. Jest to dobry i bezpieczny produkt, a wydajność zrekompensuje Wam cenę. Jest dobrym pierwszym krokiem w walce z wypadaniem włosów. Ja na pewno sięgnę po niego ponownie, nawet gdy zwalczę już wypadanie - profilaktyka też jest ważna!
W kolejnych postach, za jakiś czas, opowiem Wam o moich doświadczeniach z wcierkami, suplementami oraz piciem ziółek :) Są to jednak czynności, które wymagają czasu.
Czy znacie inne równie dobre szampony na przeciwdziałające, wspomagające walkę z wypadaniem? Jako że go kończę to szukam dla niego godnego następcy ;)
pozdrawiam Was serdecznie!
Marta.
Używałam go, przyjemny szampon, ale u mnie totalnie nie działał na wypadanie włosów. Niestety. Może przy sezonowym wypadaniu pomaga, ale jeśli jest to coś poważniejszego, tak jak u mnie, to niestety nie działa totalnie...
OdpowiedzUsuńPowodzenia w walce życzę!
Moje wypadanie jest właśnie sezonowe i na szczęście nie jest to długotrwały problem i oby się w taki nie przerodziło! Szampon nie tyle co mi pomógł co po prostu wspomógł mnie w walce z wypadaniem :)
UsuńTobie również życzę powodzenia z włosami!
właśnie postawiłam go na wannie i zobaczymy jak się sprawdzi, tym bardziej, że podobnie jak u Ciebie moje włosy wypadają garściami, co gorsze po siemieniu lnianym, które spożywałam ponad dwa tygodnie, nie zobaczyłam efektów, a zawsze były po tygodniu. Oby choć trochę zminimalizowało wypadanie
OdpowiedzUsuńDziałanie od wewnątrz prowadzę pokrzywą, o której również napiszę, ale to dopiero za jakiś czas, ponieważ kuracja to trzy miesiące. Szczerze Ci ją polecam, bo mnie pomaga.
UsuńNa mnie niestety nie podziałał :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go ale w tej chwili już nie mam tego problemu. Miałam 2lata temu jak brałam chemię, wtedy nie dość że były brzydkie, suche i zniszczone to leciały nawet po przesunięciu dłonią. Czytałam niedawno, że na wypadające włosy dobry jest olejek laurowy. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za info o olejku. Poszukam czegoś w internecie o tym :)
UsuńFajnie, że się sprawdził :)) U mnie też dał radę ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś szampon przeciw wypadaniu i się u mnie nie sprawdził ;) Wolę maseczkę z Biovaxa przeciw wypadaniu.
OdpowiedzUsuńMaseczkę też sprawdzę :)
UsuńU mnie kompletnie się nie sprawdził :( Przyspieszał przetłuszczanie i podrażniał mi skórę głowy ;(
OdpowiedzUsuńbardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńbo to dobry szampon jest :)
Usuńuzywalam z tej serii przecilupezowego, niestety mi nie pomogl :/
OdpowiedzUsuńmialam go kiedys ale nie pamietam czy pomogł;P
OdpowiedzUsuńmam go na liście "do wypróbowania" ale czekam aż zużyję to co mam teraz :)
OdpowiedzUsuńMiałam go, ale jak dla mnie to był taki zwyklaczek.
OdpowiedzUsuńNo jak dla mnie bomba :) w tym miejscu się zgadzamy :)
OdpowiedzUsuńmusze koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńszczerze powiedziawszy się nie orientuję w szamponach tego typu. Proponowałabym od środka zająć się faktem...wiem, że są rużnego rodzaju preparaty. Dobrze znać przyczynę (czy to np hormony, stres...)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do udziału w moim rozdaniu:
http://czerwonafilizanka.blogspot.com/2013/09/rozdanie.html#comment-form