Moja ostatnio przeczytana książką to "Firma" Johna Grishama. Jest to mój pierwszy thiller prawniczy. Zawsze wydawało mi się, że są to takie "męskie" książki. Można to potwierdzić nawet tym, że na przystankach (gdzie namiętnie ją czytałam) zaczepiło mnie dwóch panów w średnim wieku pytając o tę książkę.
"Firma" to książka o młodym małżeństwie Mitchela i Abby McDeer. Ona jest nauczycielką nauczania początkowego, on to natomiast wybitny absolwent prawa na Harwardzie, który może spokojnie przebierać w atrakcyjnych ofertach pracy. Są wśród nich całkowicie standardowe oferty z Wall Street, jak i jednak zupełnie zaskakująca oferta z małej kancelarii w Memphis. Co odróżnią ofertę małej kancelarii od ofert największych gigantów? Wprost nierealnie wysokie wynagrodzenie, własne BMW i nisko oprocentowany kredyt hipoteczny w gratisie. Jest jasne, którą ofertę przyjmie młody prawnik, jeszcze bez aplikacji, wychowywany bez ojca, z matką alkoholiczką i bratem w więzieniu. Tak o to kancelaria w Memphis zyskała nowego, ambitnego prawnika, skłonnego pracować nawet 100h tygodniowo.
Abby i Mitch są zafascynowani swoim nowym życiem w wystawnym domu, pięknym samochodzie, z nowymi przyjaciółmi, również prawnikami. Mitch pracuje ciężko, najlepiej ze wszystkich kandydatów zdaje egzamin adwokacki i ma aspiracje, by zostać najmłodszym wspólnikiem w firmie. W tym czasie Abby naucza w miejscowej szkole lub spędza czas w domu naszpikowanym urządzeniami do podsłuchu.
Jego życiowa utopia zostaje nieco zachwiana gdy w niejasnych okolicznościach ginie dwóch prawników kancelarii, a przy okazji Mitch dowiaduje się, że w przeszłości zginęło ich jeszcze trzech. Dodatkowo natarczywie szuka z nim kontaktu i oferuje współpracę agent FBI. To właśnie od niego Mitch dowiaduje się o ciemniejszej stronie skutków przyjęcia pracy w Memphis - współpracy z mafią i ciągłych podsłuchach.
Ma do wyboru tylko dwie drogi: współpraca z FBI i ukrywanie się do końca życia w obawie przed zemstą mafii lub pozostanie w kancelarii i czekanie, aż w końcu FBI samo rozpracuje ową kancelarię i jej ciemne interesy. Co wybierze Mitch? Dlaczego wciągnie w to Abby, prywatnego detektywa i jego sekretarkę? Co zrobi z bratem, który ma jeszcze przed sobą długie lata odsiadki?
Mafia zabije Mitcha czy on pogrąży mafię?
Książka ma niecałe 600 stron. Czytało mi się ją nieco leniwie do momentu, aż Mitch dowiaduje się o ciemnych interesach swojej kancelarii. Wtedy już nie mogłam się wprost oderwać. Ostatnie dwieście stron przeczytałam w ciągu jednego dnia: na przystankach, wykładach i w ogóle wszędzie gdzie tylko mogłam ją wyjąć. Niektóre kwestie prawnicze musiałam przestudiować dwa razy (zwłaszcza końcówkę, gdy wszystko dokładnie wyjaśnia), aby wszystko dokładnie zrozumieć, ponieważ według mnie z tą książką jest jak z tekstem naukowym - jeżeli raz czegoś nie zrozumiesz to nie przebrniesz ze zrozumieniem przez resztę tekstu. Brak również w niej skomplikowanych terminów prawniczych.
Była to również pierwsza moja książka Grishama, ale następna już czeka na przeczytanie.
Książkę polecam wszystkim zainteresowanym środowiskiem prawniczym. Nie polecę jej miłośnikom książek Grishama, ponieważ oni na pewno już ją znają.
Kolejna recenzja, która pojawi się na blogu będziesz dotyczyć książki "Żona_22".
pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego tygodnia :)
Marta :)
nie lubię tego typu książek ale czekam na recenzje książki "żona_22":)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie książki! Na pewno wrzucę ją na swojego Kundelka :)
OdpowiedzUsuń