Rzadko pokazuję posty paznokciowe, bo moje paznokcie ani ładne ani reprezentacyjne ;) i na dodatek kiepsko mi idzie fotografowanie ich. Jednak są takie lakiery, którymi warto się pochwalić, nawet na brzydkich paznokciach. Takim lakierem jest eveline mini max w kolorze 411. Pierwszy raz zobaczyłam go u Moniki z bloga Blog Moniszona. Pokochałam go od pierwszego wejrzenia, a jeżeli chodzi o lakiery to nie zdarza mi się zbyt często. Przeleciałam cztery drogerie i nic. Później wyjechałam i trochę mi przeszło. Jednak M. udało się go dostać w rossmannie i tak okazało się, że stara miłość nie rdzewieje, a wzrasta przy bliższym kontakcie :)
Na brzydkich i może nieco krzywawych paznokciach mam dwie warstwy, ale trzy dają dużo mocniejszy efekt.
holografek zawsze spoko :)
Generalnie kolekcja mini max bardzo przypadła mi do gustu i mam z niej jeszcze kilka sztuk wartych uwagi.
Znacie ją, lubicie ją?
xoxo
Marta.
zawsze sie dziwilam ze takie małe buteleczki wypuscili :P a teraz to doceniam ! :D
OdpowiedzUsuńŚliczny kolorek!
OdpowiedzUsuńładny :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ładny :DD
OdpowiedzUsuńładniutki delikates :)
OdpowiedzUsuńMożna go dorwać w biedronce raz na jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek :) Ja mam 2 odcienie z tej serii i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńładny! holoska eveline jeszcze nie mam
OdpowiedzUsuńPożyczę ci :)
UsuńPrzepiękny jest ten kolor!
OdpowiedzUsuńPrzyjemniaczek :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor, taki wiosenny wręcz :)
OdpowiedzUsuń