Ilość wyświetleń bloga

Obserwatorzy

niedziela, 29 grudnia 2013

Walka z wypadającymi włosami - krok II, czyli wzmacnianie od wewnątrz (pokrzywa, drożdze, skrzypovita)

Witam Was bardzo serdecznie!

"oja, ale masz długie włosy"
"kurcze, ale Ci włosy urosły"
"i jakie włoski masz długie"

Miód na moje uszy. To miłe słowa dla każdej kobiety, która marzy o długich włosach. Tym milsze są jeżeli oprócz długości mamy też objętość. I to tę naturalną, a nie wypracowaną w pocie czoła za pomocą pudrów, lakierów i tapirów.
Sztucznych sposobów na objętość jest mnóstwo, ale jak wypracować sobie naturalną objętość?
Objętość to dla mnie gęste i zdrowe włosy - bez skłonności do wypadania.

Mój problem z wypadaniem rozpoczął się już w sierpniu, ale z biegiem czasu udało mi się go pokonać. (pewnie do wiosny, ale nie uprzedzajmy faktów). W TYM  poście możecie przeczytać o pierwszym kroku, czyli zmianie szamponu. Nietrudno się jednak domyślić, że to trochę za mało i musiałam powziąć odważniejsze kroki.
Interwencja od środka to zawsze poważny krok - nawet ziółkami. Na takie kroki, trzeba mieć również dużo czasu - zarówno na stosowanie jak i na oczekiwanie na efekty.
Swój organizm bombardowałam od środka przez około trzy miesiące.
Wyciągnęłam trzy mocne działa, a mianowicie:

herbatkę pokrzywową
skrzypovitę
drożdze

Całą przygoda rozpoczęła się już w sierpniu piciem pokrzywy. Jako że mam już z tym trochę doświadczeń pewnie sięgnęłam po pokrzywę z herbapolu. 
źródło: www.herbapol.com.pl

Piłam codziennie napar z jednej saszetki. Piłam w stosunkowo dużym kubku, potocznie nazywanym doniczką (już sam przydomek może zobrazować jego wielkość). 30 dni było bardzo systematycznych.  Lubiłam rano zrobić sobie kubełek, który czekał na mnie cały dzień, a wieczorem wypijałam zimny napój. Według mnie gorąca lub bardzo ciepła pokrzywa nie smakuje zbyt dobrze. Po skończeniu opakowania przestawiłam się na ekologiczne liście, które własnoręcznie zbierała moja Babcia. I właśnie wtedy skończyła się moja systematyczność, ponieważ ze zwykłymi liśćmi było nieco więcej roboty (zaparzanie, odcedzanie) piłam je stosunkowo krótko i zrezygnowałam, z lenistwa po prostu.
Co mi dała pokrzywa? Generalnie mówiąc to nic. Nie zaszkodziła i nie pomogła jakoś wybitnie. Do tej pory stosowałam ją raczej profilaktycznie. To był pierwszy raz gdy sięgnęłam po nią, ponieważ byłam w naprawdę palącej potrzebie. Nie oceniam jej źle i na pewno do niej wrócę, jednak chcę powiedzieć, że to raczej środek doraźny niż specyfik na pokonanie problemu

6 września do akcji wkroczyła skrzypovita.

źródło: www.rossnet.pl

Długo zastanawiałam się nad tym jaki suplement kupić. Sporo czytałam o tym w internecie i nie uzyskałam jednoznacznej informacji o tym jaki jest najlepszy. Także udałam się na poszukiwania w aptekach. Ogrom specyfików na półkach może przytłoczyć. Jest mnóstwo znanych jak i tych mniej znanych produktów. Na pewno w oczy rzucił mi się merz special (cena jednak mnie zabiła), dermena (kocham ich szampon) i właśnie skrzypowita. Jednak i tutaj wybór nie był prosty. Skrzypovita 20+, Skrzypovita  40+, Skrzypovita hydro, Skrzypovita włosy, Skrzypovita ze szczotką. Cuda wianki na tych półkach. 
Zgłupiałam, więc poszłam do rossmanna i kierując się hasłem "DUŻO I TANIO" kupiłam najprostszą skrzypovitę bez dodatków w pojemności 80 tabletek. 
Nie było to moje pierwsze spotkanie z takimi tabletkami, więc byłam przygotowana na ewentualne problemy żołądkowe. Na szczęście obyło się bez większych rewolucji. Jednak muszę przestrzec te z Was, które będą sięgały po takie suplementy po raz pierwszy - mogą boleć Was brzuszki, ale z każdą kolejną tabletką ta niedogodność mija i organizm powinien się przyzwyczaić. Jeżeli tak się nie stanie - wiadomo, że trzeba zrezygnować z picia.
Jak to często bywa - chemia dała lepsze rezultaty niż natura. Każdy dzień rozpoczynałam od tabletki skrzypovity (po posiłku) i już po około trzech tygodniach zauważyłam wyraźną poprawę w kwestii wypadania włosów - zostało zahamowane. Po 80 dniach włosy przestały wypadać, a raczej ustabilizowały się w tej kwestii, bo coś tam zawsze będzie wypadać - przecież to naturalne. 
Bardzo polecam Was picie skrzypovity, jednak lepiej sięgać po nią gdy mniej inwazyjne metody (czyli szampony, odżywki i herbatka z pokrzywy) nie pomogą. Mimo wszystko to zawsze jakaś ingerencja w organizm, a im mniej pigułek łykamy tym lepiej. 

Wisienką na torcie w tym wpisie będą drożdze, ponieważ to one wywarły na mnie największe wrażenie (zresztą już nie pierwszy raz).

Przeszła długą drogę zanim odkryłam jakie drożdże są dla mnie najlepsze.

Zdecydowanie nie polecam Wam:
źródło: http://www.domowa-piekarnia.za.pl/html/Pszenne/Chleb_pelne_ziarno_lubella.html

Nie wiem czy dobrze wkleiłam zdjęcie, ale wydaje mi się, że są to drożdze z biedronki. Zdecydowanie Wam ich nie polecam. Mają dziwny smak, ale to jeszcze bym przeżyła. Robiłam z nimi zawsze to co z innymi, a one mimo to niezbyt dobrze się rozpuszczały, zostawały grudki i generalnie nie wyglądało to za fajnie.

Z kolei zawsze bardzo chętnie sięgam po drożdże Babuni:

Bardzo dobrze smakują i bardzo dobrze się rozpuszczają. Cenowo wypadają oczywiście gorzej niż biedronkowe, jednak mimo to sięgam tylko po nie.

Dobre są również drożdze z carrefoura (nie mogę znaleźć w sieci zdjęcia). Małe kosteczki sprzedawane po dwie w opakowaniu za około 1,50zł. Cenowo jednak lepiej wypadają drożdże babuni i po te sięgałam tylko gdy nie miałam dostępu do faworyta. 

Drożdże piłam codziennie od 30 września. W założeniu miało trwać to do 30 października. Musiałam jednak skończyć trzy dni wcześniej, ale o tym później. 

1/4 kostki rozrabiałam w kubeczku napełnionym w 3/4 gorącą wodą. 

źródło: www.empik.com
Wiele dziewczyn sięga po drożdże, aby podrasować długość włosów. Dla mnie był to miły dodatek, ponieważ najbardziej zależało mi na wyeliminowaniu nadmiernego wypadania. 
Drożdże okazały się świetnym dodatkiem do picia skrzypovity. Stosowane w duecie ostatecznie zwalczyły mój problem.

Wiadomo, że drożdże do nie należą do TOP 10 najsmaczniejszych rzeczy, jednak trzeba zacisnąć żeby i pić pić pić! bo skubane bardzo dobrze działają. Włosy po kuracji stały się mocniejsze, dłuższe i co najważniejsze przestały tak bardzo wypadać. 
Polecam Wam picie drożdży, ale z głową i nie za długo (miesiąc to według mnie optymalny czas, wtedy trzeba zrobić sobie minimum miesiąc przerwy). 

Musze teraz wyjaśnić dlaczego przerwałam kurację już na finiszu. Dopadła mnie straszna zajada. Poszperałam w sieci i okazało się, że przyczyną mogą być właśnie drożdże. Odstawiłam je od razu, zastosowałam maść i szybko przeszło, jednak już do nich nie wróciłam. Zdarzyło mi się to pierwszy raz i nie wiem jaki ma związek z równoczesnym piciem skrzypovity. 
Nie odstraszyło mnie to jednak od drożdży i wrócę do nich na wiosnę, aby trochę wzmocnić włosy w okresie przesilenia. 

Na koniec chcę poruszyć inne kwestie, które towarzyszą piciu takich wzmacniaczy, a mianowicie wysyp na twarzy i wzmocnienie paznokci.
Wysypu na twarzy nie miałam. Moja cera jest tłusta i często ma na sobie wiele niedoskonałości, jednak nie wydaje mi się, aby drożdże to wzmocniły (wysyp), a z biegiem czasu poprawiły jej stan. Ewentualną poprawę skóry zwalam na krem z kwasem.

Co do paznokci: fakt faktem, że są w dobrej kondycji i być może włosowe wzmacniacze miały w tym swój udział, jednak nie jest to efekt spektakularny i szpony na 3cm. 

Wyszedł mi straszny tasiemiec, jednak długo zwlekałam z tym postem (napisałam go miesiąc po kuracji), aby sprawdzić czy efekty przypadkiem się nie cofną.

Powiem Wam coś w pigułce: POMOGŁY!!!

Czy macie doświadczenia z wzmacnianiem włosów od wewnątrz? Jakieś ciekawe spostrzeżenia?
pozdrawiam Was serdecznie! 
Marta 

7 komentarzy:

  1. Ja od trzech dni stosuję taką mieszankę, a mianowicie drożdże + pokrzywa + skrzypovita. Mam nadzieję, że i mi pomoże. Fajnie by było, gdybyś pokazała zdjęcia "przed i po" :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ja uwielbiam herbatę z pokrzywy ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. też się borykam z problemem wypadających włosów, jestem załamana bo póki co nic na dłuższą chwilę mi nie pomogło :( skończyłam właśnie merz special, podczas stosowania było lepiej, ale gdy tylko przestałam je łykać, to włosy znów zaczęły wypadać. Chyba czeka mnie niebawem wizyta u dermatologa bo środku naturalne i te bez recepty nie przynoszą u mnie niestety skutku :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś próbowałam pić drożdże, ale niestety nie są dla mnie do przełknięcia :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wielki problem z wypadającymi włosami,
    Jakoś trzeba sobie radzić niestety..
    Bardzo fajny i ciekawy blog! Przydatny! :)

    www.panitruskaffeczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie wypadały ale stosuje maseczki z żółtka i oliwa z oliwek oraz nawta kosmetyczna oraz witaminy skrzypo- vita

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi skrzypowita na włosy nie działa, stan skóry owszem, poprawia, paznokcie też (ale akurat na tym mi nie zależy) ale włosy jak leciały tak lecą :(
    Trochę lepiej było po Merz ale nie na tyle żebym wytrzymała dłużej niż 2 opakowania. Ale drożdży jeszcze nie próbowałam a może warto?

    OdpowiedzUsuń

Prosimy o nie wstawianie komentarzy typu "zapraszam do siebie ". Uwierzcie, że chętniej zaglądamy na blogi dziewczyn, które komentując nie reklamują się. Z góry dziękujemy! :)