Większość z nas nie zwraca uwagi na to jakiej gąbki używa. Ważne, tylko by myła, nie wchłaniała w siebie zbyt wiele żelu, nie barwiła i nie niszczyła zbyt szybko. Gąbki są też tanie, więc tym bardziej nie bardzo wybrzydzamy przy jej kupowaniu. Co najwyżej przy kolorze.
Moje zdziwienie było ogromne gdy wchodzę sobie pewnego dnia na wizaż, przeglądam KWC, a tam ponad 50 KWC przeznaczonych na gąbkę. Skoro mamy tylko 10 pozycji na KWC to jak można przeznaczać jedną, cenną na gąbkę! Skoro można przeznaczyć na tusz, który daje nam rzęsy Longorii albo podkład, który staje się naszą drugą skórą bez której nie możemy wyrzucić śmieci.
Jednak Syrena bezwzględnie zasługuje na miejsce w KWC. Zachwyty nad gąbką - głupota? Nie, Nie, Nie. Są jak najbardziej uzasadnione.
Mój pierwszy kontakt z nią był zupełną porażką. Nie byłam w stanie zacisnąć zębów i się nią torturować. Wtedy była to dla mnie tortura. "Coś" szorowało mnie po całym ciele, powodowało zaczerwienienia i sprawiało ból. Wypadałoby to wyrzucić i dać 0,5 gwiazdki na wizażu. Jednak nie jestem skora do wyrzucania rzeczy, bo skoro już coś kupiłam to chcę tego używać. 3 zł piechotą nie chodzi, jak mam ją wyrzucić to lepiej było wydać te trzy złote na lody.
Podejście kolejne = zaciskanie zębów, przeklinanie zakupu, sprawdzanie całego ciała czy aby nie ma strupów od tego zdzieraka. Macam się tak i macam i zdziwienie mnie ogarnęło - jak gładka stała się moja skóra! Fakt faktem, że porządnie potraktowałam ją tą gąbką, zwłaszcza poślady i uda, ale heloł to miała być tylko gąbką, a nie masażer-gąbka-antycellulitisoweCoś-peeling w jednym.
Generalnie jestem nią zachwycona i bardzo się lubimy. Jesteśmy razem jakieś trzy miesiące i zdrady nie planuje żadna ze stron.
Ta gąbka to najlepszy zdzierak jaki aktualnie posiadam. Nie miała jeszcze peelingu, który, byłby chociaż namiastką Syrenki. Jej oczyszczanie autentycznie daje mi kopa, czuję że się umyłam, a nie tylko opłukałam wodą. Razem z brudem zabiera ze mnie naskórek i w ogóle wszystko co złe. Pewnie, że nie zabierze ze sobą do odpływy cellulitu, ale na pewno wspomoże mnie w wyganianiu go ze mnie.
To jak gładka jest skóra po jej użyciu jest nie do opisania. Pozwala naprawdę dotrzeć do tych najgłębszych i najgładszych warstw skóry.
Gdy nie użyję jej pod prysznicem czuję się co najmniej dziwnie. Nie tyle co "nie domyta", ale taka "szorstka", jakby zostało na mnie coś jeszcze czego trzeba się jak najszybciej pozbyć.
W kwestiach technicznych: gąbka dobrze leży w dłoni, porządnie pieni nawet tanie isanowe żele, jest szeroko dostępna w rossmanach.
Jeżeli można rozpłynąć się nad zwykła gąbką to ja to właśnie zrobiłam :D
pozdrawiam Was serdecznie! :)
Marta.
Ja tez przekonałam się o właściwiościach gąbek, Masuje sie ile wlezie:)
OdpowiedzUsuńcodziennie używam: najlepszy peeling ever :)
OdpowiedzUsuńDzięki M. za tego posta.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu zakupiłam sobie wyżej wspomnianą gąbkę, bo moja stara gąbka (btw. też syrena) zaczęła się rozlatywać po 4 latach używania :)
Niestety po pierwszym użyciu, które nawet nie do końca było pełne, bo zdążyłam przejechać tylko jedną rękę byłam załamana jak zobaczyłam czerwone plamy na ręce (moja skóra jest bardzo wrażliwa na wszelkie otarcia).
Dopiero jak przeczytałam u Ciebie, że taki jej urok postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę - stwierdziłam, że dopóki nie poleci krew to da się przeżyć :) I rzeczywiście muszę przyznać, że skóra odżyła.
Polecam!
XOXO :)