Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją zestawu do pielęgnacji twarzy, którego używałam od 6 marca do 14 kwietnia, czyli nieco ponad miesiąc. W skład zestawu wchodziły: Effaclar żel do mycia twarzy i Effaclar Duo - krem. Zestaw kupiłam na promocji w SP za 48zł.
Żel okazał się dla mnie hitem na tyle dobrym, że kupiłam drugie opakowanie na zapas. Krem nie zachwycił mnie tak bardzo. Uściślę, że kremu używałam przez tyle czasu, natomiast żel wciąż mi służy i myślę, że spokojnie posłuży jeszcze około miesiąca. Effaclarem zainteresowałam się z polecenia Beci, bo kogóż innego :) Cena mnie powala, ale gdy tylko ukazał się w promocji od razu kupiłam. Przez cały miesiąc używałam ich w parze, nigdy osobno. Kremu dwa razy dziennie, a żelu tylko wieczorem. Czytałam o tym, że są to produkty dosyć mocno wysuszające. Nie miałam jednak zbyt dużych obaw z tego powodu, ponieważ moja skóra jest z natury tłusta i trudno ją przesuszyć. Przez pierwszy tydzień zero efektu, na który tak bardzo liczyłam, czyli wysypu. Oczywiście cierpliwie czekałam i pojawił się, nareszcie! :D Jeden z pryszczy był tak ogromny, że spokojnie mógłby żyć własnym życiem, bez mojego czoła. Z biegiem czasu pryszcze przysychały i powoli blakły. Z perspektywy miesiąca stosowania niestety muszę stwierdzić, że stan mojej skóry nie poprawił się znacznie. Oczywiście krem na pewno mi pomógł, jeżeli nie zwalczył wszystkich pryszczy to przynajmniej działając w duecie z żelem unormował świecenie się skóry. Za to mu wielka chwała i cześć, bo jeszcze przez 20 lat nie znalazłam takiego produktu, który by temu podołał. W tej kwestii zostaje moim hitem. Teraz krem zastąpiłam TriacneAlem Avene. Jest to zupełnie inny krem, inaczej też na mnie działa i jak na razie jestem bardziej zadowolona niż z Effaclara. Krem polecam tylko dziewczynom z typowo tłustą skórą, która jest grupą docelową. One spokojnie mogą stosować Effaclar na całą twarz. Reszta raczej tylko punktowo na pryszcze, ponieważ krem silnie wysusza. Zauważyłam to nawet ja na skórkach wokół wysuszonych pryszczaków :D Z kwestii technicznych: krem ma żelową konsystencją, która ekspresowo się wchłania, bez tłustej warstwy, więc nadaje się pod makijaż. Wygodne opakowanie z punktowym aplikatorem. Opakowanie łatwo przeciąć i wydobyć resztki kremu, co przy jego cenie jest bardzo ważne :) Cena regularna to chyba około 47zł. W SP kupiłam za tyle zestaw. Nie wiem czy wciąż są dostępne te zestawy, ale było ich dużo i były aktualne przez dwie gazetki promocyjne.
W kwestii żelu mogę popłynąć i się rozpłynąć, ponieważ do tej pory chyba żaden żel nie uzyskał u mnie aż tak wysokiej, a właściwie najlepszej oceny. Działanie żelu: idealnie oczyszcza, wprost perfekcyjnie zmywa z twarzy wszystko, czyli makijaż, brud, zmęczenie i w ogóle wszystko :) Pozostawia ją idealnie czystą, świeżą i pełną energii. Większość użytkowniczek uzna to uczucie za ściągnięcie i wysuszenie, ale nie cera tłusta, która właśnie takiego silnego odświeżenie i oczyszczenia potrzebuje. Znów muszę wspomnieć, że w duecie z kremem unormował wydzielani sebum. Teraz puder na buzi utrzymuje mi mat przez około 6h. Spokojnie przetrzymam cały dzień bez poprawek. Mnie żel nie uczulił, nie podrażnił i nie wysuszył. W kwestii działania na pryszcze nie wiem co powiedzieć, bo pewnie wszystko działo się głównie przez krem, a żel miał tylko oczyszczać. Kwestie techniczne? Moje opakowanie jest dosyć duże, bo 200ml. Jednak takie opłaca się kupić o wiele bardziej niż mniejsza - 125ml. Cena dużego to około 24zł, a mniejszego 20zł. Opakowanie jest bardzo poręczne. Dozownik nie jest za duży, więc wyciskamy tyle ile chcemy. Opakowanie nie wyślizguje się także z mokrych rąk. Konsystencja według mnie również jest idealna, nie za gęsta, nie za rzadka oraz niezbyt lejąca. Żel już w małej ilości świetnie się pieni, dlatego jest wydajny, wciąż zużywam swoje pierwsze opakowanie, a już drugie czeka w zapasach. Kupiłam, bo jeszcze wycofają i co wtedy :D
Ze swojej strony przygodę z Effaclarem, czy to kremem czy to żelem, polecam tylko dziewczynom z grupy docelowej, czyli z cerą tłustą, z problemami z cerą. Reszta chyba się w nim nie odnajdzie. Do kremu na pewno nie wrócę, a już na pewno nie w słońcu, dlaczego chyba nie muszę przypominać. Natomiast żel to mój absolutny hit, który zostanie ze mną co najmniej jeszcze przez jedno opakowanie :)
Jako postowy bonusik dodaje w ramach chwalenia się swój najnowszy haul kosmetyczny :)
2.Ados, Art de Lautrec. Lakier do paznokci. Naczytałam się o nim achów i ochów. Naszukałam się go jeszcze bardziej, a tu niespodzianka jedna z moich rodzimych drogerii znów mnie zaskoczył - były ich pełne dwie półki. Kolor po lewej to numer 438, taki musztardowy. Lakier po prawej był dla Beaty.
3. Zmywacze do paznokci z gąbką - 2zł od sztuki w niezawodnym "5,99" :)
4. Żel pod powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim. 8,20zł. Znów zaskakuje mnie rodzima drogeria :)
5. W tle maseczka o jakiejś skomplikowanej nazwie. Gdy tylko zobaczyłam ją w drogerii od razu pomyślałam o shoegirl i kupiłam :)6,20zł za jedną sztukę.
1. Zmywacz do paznokci z biedronki. Wychwalany :) 3,99zł.
2. Moje pierwsze świeczki zapachowe! ze sklepu "5,99". 6 sztuk za 2zł.
3. Pomadka z Miss Sporty, kupiona z polecenia mojej kosmetyczki. kolor 020. cena: 7,50zł. Oddam ją raczej, w dobre ręce :)
1. Lakier Revlon, 6zł w maje pojemność. Jest to pierwszy z zakupów poczynionych na allegro u sprzedawcy Vera Shop, którego generalnie bardzo Wam polecam! Kosmetyki są tanie i nie ma problemu z podróbkami. Zamawiałam już u niego kilkakrotnie.
2. Pilniczek do paznokci 4zł.
i o to moje wielkie marzenie, moje spełnienie i w ogóle moje wszystko! Moja pierwsza paletka Sleek!!!!
Kolory naturalne, spokojne, czyli moje. Cena 27zł.
Nie jest to jeszcze wszystko, ale resztę zaprezentuję Wam za jakiś czas :) Nawet dzisiaj poczyniłam małe zakupy :)
pozdrawiam Was serdecznie! :)
Żel z LRP również mam i nawet sobie chwalę, effaclar kocham.. tyle, że on ma wysuszać, on ma łuszczyć, tak jak Avene zresztą. To kwasowe kremy więc muszą być mocne dla skóry, bez dobrego nawilżania nie używałabym ich :) Mi zdecydowanie pomógł (effaclar duo), zwłaszcza z wygładzeniem i oczyszczeniem czoła, które było pełne podskórnych grudek. Na ogólny stan cery myślę, że też wpłynął (niespodzianki miewam teraz od wieeelkiego dzwonu), chociaż to akurat może być wypadkowa wielu czynników jak diety, odżywiania, hormonów.
OdpowiedzUsuńTeż niedawno zaopatrzyłam się w pierwszego mojego Sleeka, ale wybrałam OSS.
OdpowiedzUsuńZmywacza z Biedy nie cierpię :/ Szkoda, że nie pokazałaś koloru pomadki. Ale może jeszcze przyjdzie na to czas :)
mam tego Sleeka, ale początkowe zachwyty jakoś mi już ustały i okazało się że wcale nie rzuca na kolana... :(
OdpowiedzUsuńJa wlasnie mam ten zestaw i zasatnawiam sie czy tobie poschodzily tez te takie grudkopryszcze? Bo ja mam problem z takimi i nie umiems ie ich pozbyc a cigale pojawaiaj sie nowe iw ybrzyszaja mi buzie:( A tak btw, kto mi pow ze nby ten krem naklada sie punktowo tylko i wylacznie - tez tak robilas?
OdpowiedzUsuń"na początku tak: hej, cześć..." :D
OdpowiedzUsuń